Podczas środowej sesji Rady Miejskiej nadkomisarz Łukasz Madeja, szef wadowickiej drogówki, przekazał radnym, że na Kościelnej doszło do samowolnego wprowadzenia nowej organizacji ruchu. Znaki „zakazu ruchu w obu kierunkach” ustawili – jak to określił – „samozwańczy mieszkańcy”. Ani gmina, ani żaden inny zarządca drogi nie wydał zgody na ich montaż, nie powstał też wymagany projekt organizacji ruchu, który musi być zatwierdzony m.in. przez policję.

Sprawą zainteresował się przewodniczący rady Piotr Hajnosz. Jak zaznaczył, do radnych docierają skargi kierowców, którzy – nie mogąc zawrócić – obawiają się złamania zakazu. Problem jest poważniejszy, niż się może wydawać, bo znaki ustawiono w miejscach kolidujących z układem drogowym. Ulica Kościelna łączy się z innymi drogami publicznymi, m.in. Białą Drogą i Góralską, a umieszczenie zakazu ruchu „na dziko” może powodować chaos i realne zagrożenie w ruchu.

Według ustaleń policji, ulica Kościelna składa się z kilku działek należących zarówno do prywatnych właścicieli, jak i gminy. Aby wprowadzić jakiekolwiek ograniczenia, konieczna byłaby zgoda wszystkich właścicieli oraz formalna procedura. Tymczasem nie tylko jej zabrakło – nikt nawet nie wystąpił z odpowiednim wnioskiem.

Dochodzenie prowadzone jest w oparciu o art. 85 Kodeksu wykroczeń, który przewiduje sankcje za samowolne ustawianie, przerabianie lub usuwanie znaków drogowych. Sprawcy grozi kara grzywny, ograniczenia wolności, a nawet aresztu. Policja próbuje ustalić, kto odpowiada za nielegalne oznakowanie.

Choć samowolne ustawienie znaków może dziwić, trudno całkowicie zignorować motywację mieszkańców. Część z nich od lat protestuje przeciwko rosnącemu natężeniu ruchu. Ich ulica stała się bowiem nieformalnym skrótem dla kierowców zmierzających z Wadowic w kierunku drogi krajowej nr 52. Tymczasem Kościelna nie jest do tego przystosowana – brakuje odwodnienia, asfalt jest dziurawy, a wąska jezdnia ledwo wystarcza na minięcie się dwóch samochodów.

W 2022 roku gmina próbowała wyjść naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców i zaproponowała kompleksową modernizację drogi. Planowano inwestycję wartą ponad 8 mln zł, obejmującą m.in. nową nawierzchnię, chodniki, odwodnienia i inne udogodnienia. Spotkało się to jednak z ostrym sprzeciwem części właścicieli działek przy Kościelnej, którzy obawiali się, że po remoncie droga stanie się jeszcze bardziej atrakcyjna dla kierowców z zewnątrz. Efekt? Miasto wycofało się z planów, a środki przeniesiono na inne inwestycje drogowe – m.in. w Choczni i Kleczy Dolnej.

Dziś ulica Kościelna pozostaje bez opieki zarządcy, a jednocześnie wciąż jest intensywnie użytkowana. Władze gminy podkreślają, że w obecnym stanie prawnym nie mają możliwości ingerencji – ani w jej stan techniczny, ani w organizację ruchu. Spór o Kościelną trwa, a sytuacja wydaje się być patowa. Tymczasem sprawą nielegalnych znaków zajmuje się policja – i choć to tylko jeden z objawów szerszego problemu, może mieć realne konsekwencje dla osób, które samodzielnie postanowiły „wziąć sprawy w swoje ręce”.