Dawid Kierczak: Jakie jest, według Pani, ogólne nastawienie mieszkańców do działań obecnej Rady Miejskiej?

    Ewelina Szypuła: Z moich obserwacji wynika, że mieszkańcy pozytywnie oceniają aktywność obecnych radnych. Spotykamy się z mieszkańcami, reagujemy na ich potrzeby, składamy liczne interpelacje. Rada korzysta ze swoich uprawnień informacyjnych, a także – po raz pierwszy od wielu lat – wykorzystała kompetencje do wprowadzania zmian w budżecie. Najważniejsze jest to, że działamy w interesie mieszkańców – czego dowodem był sprzeciw większości wobec podwyżek podatków, a także ograniczenie podwyżek opłat m.in. za śmieci. To pokazuje, że Rada naprawdę słucha ludzi.

    DK: Czy Pani zdaniem głosowanie w referendum może przyciągnąć wystarczającą liczbę uczestników, aby jego wynik był rozstrzygający?

    ESZ: Trudno dziś ocenić, czy referendum w ogóle się odbędzie, a jeśli tak – czy frekwencja będzie wystarczająca. W większości przypadków, jeśli dochodzi do referendum, nie ma wymaganej większości. Poza tym referendum to przede wszystkim spore koszty dla mieszkańców, a te pozostają bez względu na to, czy było ono skuteczne, czy nie. Krótko mówiąc, w związku z tym jakaś inwestycja może nie być zrealizowana. Z dotychczasowych rozmów z mieszkańcami odczuwam raczej potrzebę stabilizacji i oczekiwanie na skuteczne działania, a nie kolejne emocje i konflikty. Referendum to bardzo poważne narzędzie demokratyczne i musi być oparte na realnych przesłankach, a nie motywowane interesami politycznymi. Jak wiemy, inicjatywa w kwestii referendum wyszła przede wszystkim od osób aktywnie zaangażowanych w wcześniejszą kampanię wyborczą obecnej burmistrz. Szanuję ich prawo do działania, natomiast dla mnie kluczowe jest, by mieszkańcy mieli pełną informację i sami ocenili, na ile jest to inicjatywa oddolna, a na ile element bieżących sporów politycznych.


    DK: Czy informacja o inicjatywie referendalnej była dla Pani zaskoczeniem?

    ESZ: Oczywiście jest to sytuacja niecodzienna, ale każdy obywatel ma prawo korzystać z narzędzi demokracji. Nie mogę jednak pominąć faktu, że inicjatywa ta pojawiła się wkrótce po zakończeniu kampanii wyborczej, a wśród osób zaangażowanych znajdują się aktywni działacze wspierający obecną burmistrz. Mam wrażenie, że zamiast wspólnie szukać kompromisu dla dobra mieszkańców, próbuje się usunąć Radę Miejską, która broni interesów mieszkańców, dając „władzę absolutną” burmistrz, co może prowadzić do niekontrolowanego wzrostu wszelkiego rodzaju podatków i opłat, a także zatrudniania „swoich” wszędzie, gdzie się da.

    DK: Czy widzi Pani możliwość poprawy funkcjonowania Rady bez dalszych sporów i napięć?

    ESZ: Dyskusje i różnice zdań są naturalną częścią demokracji. Ważne jest, że Rada niczego nie blokuje – poza podwyżkami podatków i wszelkiego rodzaju opłat, które w sposób szczególny dotykają mieszkańców. W zdecydowanej większości uchwały podejmujemy zgodnie. Debata jest potrzebna, bo tylko dzięki niej możemy w sposób odpowiedzialny kontrolować władzę wykonawczą i dbać o interes mieszkańców.

    DK: Jak Pani postrzega pomysł zorganizowania referendum w obecnej sytuacji?

    ESZ: Podstawą każdego kompromisu jest chęć dialogu. Wielokrotnie sygnalizowaliśmy Pani Burmistrz chęć rozmowy. Referendum powinno być ostatecznością, a nie metodą na rozwiązywanie politycznych sporów. Dziś ważniejsze jest stabilne funkcjonowanie gminy niż generowanie napięć. Przed nami prace nad kształtem przyszłorocznego budżetu gminy i to te kwestie powinny dziś dominować w przestrzeni publicznej, bo one mają najistotniejszy wpływ na każdego z nas.

    DK: Czy ma Pani wiedzę, kto wchodzi w skład komitetu referendalnego?

    ESZ: Z informacji publicznych wynika, że są tam osoby, które były bardzo aktywne w kampanii wyborczej obecnej burmistrz. Osoby ze ścisłego otoczenia burmistrz albo wiceburmistrza. W niektórych przypadkach bardzo dobrzy znajomi i niejednokrotnie lepiej poinformowani o sytuacji w Urzędzie Gminy niż radni. Nie oceniam ludzi, ale warto, by mieszkańcy mieli świadomość kontekstu tej inicjatywy. Rada działa transparentnie i zgodnie z prawem – jeśli ktoś ma inny pomysł na zarządzanie gminą, demokratyczną drogą do tego są wybory. A paradoksalnie one odbyły się przeszło rok temu i mieszkańcy swoim głosem dali wyraz temu, przez kogo chcą być reprezentowani.

    DK: Czy sądzi Pani, że inicjatorzy referendum liczą na zdobycie wpływu w Radzie inną drogą, niż poprzez wybory?

      ESZ: Nie będę oceniać intencji konkretnych osób i tego, czym się kierują. Jestem przekonana, że interes mieszkańców nie jest jednak na pierwszym miejscu. Natomiast ja wierzę w siłę demokracji i w to, że decyzje należy podejmować transparentnie, zgodnie z wolą mieszkańców – przy urnach wyborczych. Swoją wolę wyrazili mieszkańcy ponad rok temu i obecne władze powinny to uszanować.