Kilka dni temu pisaliśmy o zbędnych dla większości mieszkańców wydatkach na nowego doradcę w Centrum Kultury i Wypoczynku w Andrychowie, który ma kosztować prawie 100 tys. zł rocznie. A tu już kolejny temat do refleksji nad tym, jak burmistrz Beata Smolec gospodaruje pieniędzmi publicznymi.
Paweł Zachariasz, nowy mecenas zatrudniony przez burmistrz do obsługi Biura Rady Miejskiej, najwyraźniej nie jest typowym prawnikiem. Na ostatniej sesji Rady Miejskiej nie poprzestał na dyskretnym doradzaniu w kwestiach prawnych – zupełnie nieproszony pouczał radnych, jak mają głosować w sprawie podwyżki opłat za śmieci. Tego rodzaju ingerencja wywołała reakcję przewodniczącej rady Eweliny Szypuły, która stwierdziła, że to pierwszy raz w historii, gdy prawnik w taki sposób próbuje wpływać na decyzje radnych.
Dziwi także jego odpowiedź na pytanie przewodniczącej, czy gmina może wystąpić o przesunięcie terminu rozbiórki hali przy 1 Maja. Mecenas co prawda potwierdził, że jest to możliwe, ale od razu przyjął strategię, że kwestie finansowe gminy „nie są tutaj wystarczające”. Przypomnijmy – prawnik zatrudniony przez urząd powinien przede wszystkim bronić interesów gminy, a nie kreować własne interpretacje, które mogą osłabiać pozycję urzędu.
I jest jeszcze jedna wątpliwość: Paweł Zachariasz został powołany na członka Rady Nadzorczej AEC Sp. z o.o., nad którą bezpośredni nadzór właścicielski sprawuje burmistrz Beata Smolec. Łatwo zauważyć potencjalny konflikt interesów – czy można oczekiwać, że prawnik pozostanie całkowicie bezstronny, skoro pełni funkcję w spółce kontrolowanej przez swojego przełożonego?
Przez ostatnie kilkanaście lat sesje Rady Miejskiej obsługiwały panie prawnik, które w dalszym ciągu są zatrudnione w urzędzie. Nigdy nie dochodziło do takich komentarzy, pouczeń czy interpretacji „strategicznych”. Wszystko wskazuje więc, że w Andrychowie wkracza nowa era „aktywnych” prawników, którzy zbyt chętnie wtrącają się w polityczne decyzje.
Nie można też zapominać o kwestii finansowej. Zatrudnienie mecenasa Pawła Zachariasza przewiduje ryczałtowe wynagrodzenie miesięczne w wysokości 5 000 zł netto (6 150 zł brutto), a łączny koszt za cały okres umowy wyniesie 20 000 zł netto (24 600 zł brutto). To kolejny wydatek z kieszeni mieszkańców, zestawiony z niedawnym doradcą w Centrum Kultury i Wypoczynku, który miał kosztować blisko 100 tys. zł rocznie.
Przypomnijmy: zadaniem prawnika podczas sesji jest doradztwo prawne, wyjaśnianie przepisów, komentowanie procedur, sporządzanie projektów uchwał – ale nie ingerowanie w wolę radnych ani sugerowanie, jak mają głosować. Każda inna postawa budzi wątpliwości co do jego bezstronności.
A skoro nowy mecenas najwyraźniej czuje się na tyle „swobodnie”, by pouczać radnych w sprawach politycznych, przyjmować własne interpretacje korzystne dla strategii burmistrz Smolec i zasiadać w spółce kontrolowanej przez burmistrz, mieszkańcy mają prawo się zastanawiać: czy w Andrychowie mamy fachowego prawnika, czy raczej politycznego doradcę ukrytego pod garniturem adwokata? Czy w Gminie Andrychów na prawdę nie ma pilniejszych potrzeb niż zatrudnianie kolejnych osób za pokaźne sumy?
Zdjęcie: Kurier Zawierciański