Publikacja tej naklejki trudno przechodzi bez emocji i z pewnością przekracza granice sportowej rywalizacji. Materiał, który pojawił się w obiegu, zawiera wulgarne hasła i jednoznacznie uderza w Klub Sportowy Beskid Andrychów, posługując się językiem agresji, pogardy i prowokacji. Tego typu przekaz nie ma nic wspólnego ani z dopingiem, ani z lokalnym folklorem kibicowskim, który bywa ostry, ale zwykle mieści się w pewnych ramach.

W tym przypadku mamy do czynienia z celowym eskalowaniem konfliktu i próbą upokorzenia rywala poprzez obraźliwe treści. Użyte sformułowania są nie tylko ordynarne, ale również publicznie deprecjonują klub, jego zawodników, działaczy i sympatyków. To uderza także w wizerunek lokalnego sportu jako przestrzeni rywalizacji, która powinna opierać się na szacunku, nawet jeśli emocje są wysokie.


Takie działania budzą uzasadnione oburzenie, bo zamiast integrować środowisko kibiców i budować atmosferę rywalizacji na boisku, przenoszą ją na poziom personalnych ataków i ulicznej prowokacji. W małych społecznościach, gdzie sport odgrywa ważną rolę wychowawczą i społeczną, tego rodzaju przekazy mogą mieć realne konsekwencje – zwłaszcza wśród młodych kibiców, którzy obserwują i naśladują zachowania starszych.

Coraz częściej pojawiają się głosy, że takie „akcje” powinny spotykać się z jednoznaczną reakcją środowiska sportowego. Rywalizacja może być zacięta, ale nie powinna schodzić na poziom wulgarnego ataku. W przeciwnym razie lokalny sport zamiast łączyć, zaczyna dzielić w najgorszym możliwym stylu.