Zadłużenie nie ma finansować przełomowych inwestycji ani przyszłościowych projektów, lecz łatanie dziury budżetowej. Oznacza to jedno: wydatki wymknęły się spod kontroli, a zamiast trudnych decyzji i oszczędności sięga się po najprostsze rozwiązanie — kredyt.

Co gorsza, w dokumentach brak jasnej wizji: nie wiadomo, na co dokładnie pójdą pieniądze, ani jak gmina zamierza poradzić sobie z długiem w kolejnych latach. Elastyczne transze i możliwość niewykorzystania całej kwoty tylko potwierdzają finansową improwizację i brak planu na przyszłe lata.


20 milionów długu przy budżecie 274 mln zł to nie „techniczna operacja”, lecz sygnał alarmowy. Rachunek za brak planowania zapłacą mieszkańcy — dziś i w kolejnych latach.

Gmina potrzebuje wizji i odpowiedzialności, a nie kredytów maskujących chaos.