W powiecie wadowickim kończy się czas miejskich pokazów fajerwerków, które jeszcze niedawno były obowiązkowym elementem sylwestrowej nocy. Wadowice, Andrychów i Kalwaria Zebrzydowska przez lata żegnały rok efektownymi wystrzałami na placach i rynkach. Dziś kurs jest inny: liczą się koszty, komfort mieszkańców i dobro zwierząt, dla których huk bywał prawdziwą udręką.
Najbardziej widowiskowe pokazy odbywały się na rynku w Wadowicach, tradycja sięga czasów burmistrz Ewy Filipiak. O 19.00, z myślą o dzieciach, zbierały się tam tłumy. Z czasem pojawiły się jednak pytania o sens takiej atrakcji. Kilkanaście minut światła i hałasu kosztowało ponad 10 tysięcy złotych, a właściciele czworonogów czy osoby wrażliwe na dźwięk alarmowały o problemach.
Miasto z porzucenia pirotechniki nie zamierza się wycofywać. Zamiast wystrzałów proponuje rodzinną zabawę na krytym lodowisku MKS Skawa, zaplanowaną na 30 grudnia. Będzie muzyka, gra świateł i atmosfera spotkania — bez huku i nerwów. Andrychów także nie przygotowuje miejnych atrakcji z okazji ostatniego dnia roku.
Inny scenariusz przyjęto w Kalwarii Zebrzydowskiej. Tu mieszkańcy spotkają się na rynku, ale organizatorzy postawili na tzw. „silence show” — pokaz bezhukowych ogni. Ma być efektownie, lecz łagodniej dla uszu. Pomysł ma ograniczyć stres zwierząt, dać poczucie większego bezpieczeństwa dzieciom i osobom wrażliwym na hałas, a jednocześnie zachować sylwestrową oprawę. Zaplanowano też noworoczne życzenia od burmistrza Tadeusza Steli oraz słodki poczęstunek.
Coraz wyraźniej widać, że samorządy stawiają na spokojniejsze formy świętowania. Zamiast krótkiego, głośnego widowiska — propozycje bliższe mieszkańcom, bardziej oszczędne i przyjaźniejsze dla otoczenia.