Po naszych artykułach dotyczących problemów mieszkańców Targanic k. Andrychowa z dzikimi zwierzętami, w temacie wypowiedzieli się aktywiści.
Od kilku dni na naszych łamach publikujemy artykuły związane z dzikimi zwierzętami, które „grasują” w okolicach Targanic. Ostatnio w artykule:
W temacie dzików, wypowiedział się pracownik Nadleśnictwa Andrychów:
Temat stał się głośny. Poruszyli go aktywiści z grupy miłośników i obrońców przyrody „Chronię Beskid Mały” Publikujemy tutaj cały tekst z facebookowego profilu Chronię Beskid Mały:
„Czas na przeciwny punkt widzenia, oparty na współczesnej nauce, a nie na dramatycznej retoryce antywilczej, prezentowanej przez myśliwych, którzy już raz niemal doprowadzili ten gatunek do wyginięcia.
Skrót:
☞ to nie wilki są powodem pojawienia się dzików w pobliżu domów
☞ dlaczego leśnikom i myśliwym zależy na oskarżaniu wilków?
powody wzrostu populacji dzików
☞ czy dziki są agresywne?
☞ co zrobić, gdy żyje się po sąsiedzku z dzikami?
☞ fałszywa retoryka myśliwych
☞ kto dereguluje naturalne procesy?
☞ chrońmy dziką naturę, bo mamy przywilej mieszkać blisko niej
☞ wiedza
Przeanalizujmy te oskarżenia: weźmy jako przykład Kraków.
Przede wszystkim dziki nie pojawiają się w miastach czy w pobliżu zabudowań z powodu „ogromnych ilości wilków”. Aktualnie zapewne ponad tysiąc dzików mieszka w samym Krakowie, a tymczasem wilków na razie nie ma w pobliżu tego miasta.
Po co więc myśliwi nadal projektują populistyczne teorie o wilkach, stojące w sprzeczności z danymi naukowymi?
Wilki są pod ścisłą ochroną na terenie całego kraju od 1998 roku. Powodem tej decyzji było niemal całkowite wytępienie wilków przez myśliwych (w połowie lat ’70 po odstrzałach pozostało tylko ok.200 wilków w całej Polsce). Program ścisłej ochrony tego gatunku trwa więc już 25 lat. Na terenie Karpat, w rejonie Beskidu Małego wilki są widywane regularnie co najmniej od lat 90., co wprost oznacza, że dziki oczywiście nie mogły się ich „przestraszyć” nagle w 2023 roku.
Myśliwym z nadleśnictwa bardzo zależy na tym, by powrócić do niechlubnych praktyk zabijania prawdziwie najlepszych selekcjonerów, czyli wilków – stąd ciągłe utyskiwanie ludzi ze strzelbami, że wilki są za coś odpowiedzialne. Chcieliście selekcji? Oto prawdziwa selekcja. Chcieliście regulowania kopytnych zjadających „wasze” sadzonki? Oto prawdziwi regulatorzy – wilki.
Powróćmy do dzików: dlaczego zatem dziki zjawiają się w mieście?
Dzików od jakiegoś czasu przybywa. Teriolodzy oraz ekolodzy lasu stawiają tezę, mówiącą o tym, że:
zbiorowe polowania, które od lat stają się co raz bardziej wzmożone (od ponad 2 lat strzelanie przez cały rok, do zwierzęcia w każdym wieku, nawet do ciężarnych loszek – pod pretekstem selekcji i działania przeciwko wirusowi ASF, co okazuje się być farsą i kompletną nieprawdą) powodują masowe migracje dzików z ich ulubionych terenów leśnych do podmiejskich, gdzie także znajdują sporo jedzenia, oraz czują się bezpieczniejsze (tu nie odbywają się polowania, ze wzgl. bezpieczeństwa ludzi).
▶︎ Dodatkowo czynnik stresogenny wzmaga intensywność rozrodczą u tych ssaków, co naturalnie zwiększa populację.
▶︎ Zimy, które stają się z roku na rok mniej mroźne, nie zmniejszają populacji, jak to miało miejsce wcześniej w historii.
▶︎ Kolejnym czynnikiem zaburzającym (przyśpieszającym) cykl miesiączkowy loszek jest powszechna dostępność wysokokalorycznej kukurydzy na polach. Myśliwi doskonale wiedzą o tej korelacji (duża ilość kukurydzy = duża ilość dzików), a mimo to sami dokarmiają i nęcą kukurydzą w ilościach dziesiątek ton rocznie (np. w skali powiatu), oraz posiadają własne pola kukurydzy.
Dzików jest co raz więcej, oraz będzie ich więcej, jeśli nie zmienią się przepisy dotyczące masowych polowań oraz obsiewania pól kukurydzą. Będą one znajdować azyl w pobliżu ludzkich domów, a nawet w dużych miastach, jeśli nadal prawo będzie poddane agitacji myśliwych.
Co można zrobić, gdy spotka się w pobliżu domu dzika? Nic. A najlepiej nie zwracając na siebie uwagi przejść w pewnym dystansie obok. Jeśli to akurat loszka z małymi, to dobrze rozważyć inną drogę lub przeczekanie chwilę – jako matka, przede wszystkim broni ona swoich dzieciaków przed ewentualnym zagrożeniem.
Ale prawdopodobieństwo nieuzasadnionego ataku jest niemal zerowe. Porozmawiajcie z mieszkańcami Krakowa: takie przypadki, to zapewne mniej, niż jeden na 10tysięcy spotkań. Krakowianie żyją na osiedlach z dzikami na co dzień i poza porytymi trawnikami nic nikomu nie ma innych skutków ich przebywania w tym mieście, jeśli ludzie zachowują się rozsądnie i spokojnie.
Osoby żyjące w sąsiedztwie z dzikami wiedzą, że jeśli dzik zacząłby kierować się w ich stronę, to należy w ostatnim momencie odskoczyć. Te zwierzęta są krótkowzroczne i ich ewentualna szarża polega na biegu w linii prostej. Ich taktyka, to przepędzenie wyraźnego zagrożenia (lecz przecież nie każdego przechodzącego człowieka!), ale nie atak sam w sobie.
Wzywanie myśliwych na pomoc w przypadku zwykłego przebywania dzików w pobliżu domów, to jak zapraszanie do rozwiązania problemu tych, którzy w głównej mierze sami go tworzą, oraz działają w sprzeczności ze współczesną nauką, deregulując naturalne zachowania zwierząt podczas polowań i poprzez masowe nęcenie.
Nie dalej jak wczoraj po raz kolejny usłyszeliśmy, jak podczas polowania zbiorowego dopuszczono się przestępstwa i zabito wilka (tym razem w granicach Magurskiego Parku Narodowego, którym zarządza… myśliwy).
Niestety z ich rąk ginie z pewnością kilkadziesiąt wilków rocznie w kraju. Być może ta wczorajsza sprawa będzie przełomową i w końcu usłyszymy surowy wyrok dla ludzi tak bardzo nienawidzących naszej przyrody.
To nie wilki są powodem konfliktów na linii człowiek-dzikie zwierzęta. To ludzkie błędy doprowadzają do fałszywej interpretacji, a następnie do niesprawiedliwego skazania zwierząt.
Nie dajcie się zastraszyć i wmówić sobie, że to przyroda jest problemem. Żyjemy w jej najbliższym sąsiedztwie, więc powinniśmy lepiej rozumieć sterujące nią mechanizmy i przestać nieustająco skazywać ją za nasze błędy.
Skoro niektórzy wierzą w wyższość gatunku ludzkiego, to może najwyższa pora szczerze uświadomić sobie, kto do tej pory tak niby „górujący” nad innymi gatunkami ma największy wpływ na zmiany? I dlaczego za ew.problemy mamy skazywać na śmierć dzikich mieszkańców naszego rejonu, chcących po prostu żyć w spokoju?”