Jakub Rajda i Krzysztof Tomiak kończą co zaczęli! Relacja z wędrówki na Łuku Karpat. Obecnie panowie są w Czechach. Przebiegli już 218 kilometry (1dzień- 47km 2dzień-47km 3dzień-60km 4dzień-64km)

W poniedziałek (1.05) biegli 14 godzin i pokonali 64 kilometry. Przy takim dystansie i wysiłku, każdy dodatkowy kilometr to ogromny ból i ciągła walka. Pokonali już w sumie 218 kilometrów. Jest coraz gorzej. Otarcia, pękające odciski i bolące mięśnie dają się mocno we znaki. Mimo ciągłego bólu, panowie nie poddają się jednak i chcą iść dalej. Dzisiejsza noc będzie jednak kluczowa dla całej wyprawy. Do końca pozostało już naprawdę niewiele. Trzymamy mocno kciuki!

Przypomnijmy.

Panowie rozpoczęli wędrówkę w Ustroniu. W piątek (28.04) późnym wieczorem zatrzymali się w schronisku Dorotanka. Nie obyło się bez problemów. Na noc, mieli zatrzymać się w innym schronisku przy wsi Biały Krzyż, jednak okazało się, że jest ono nieczynne. Zmęczeni, musieli podróżować jeszcze przez 5 kilometrów.. Z Dorotanki wyruszyli z samego rana w sobotę (29.04) wszystko szło jak po przysłowiowym maśle przez 30 kilometrów. Piękne krajobrazy i specyficzny klimat szlaku dodawał skrzydeł. Do czasu… Kilka kilometrów później biegli już w deszczu. Z kilometra na kilometr było tylko gorzej. Głębokie koleiny wypełnione wodą i błotem przysporzyły sporych trudności dzielnym wędrowcom. Pojawiły się pierwsze otarcia oraz kontuzje. Jak relacjonuje Jakub Rajda-Końcówka to był dramat nie dało się iść a co dopiero biegać. Wykończeni przebyliśmy 47 kilometrów.

W niedzielę (30.04) wyruszyli z samego rana. Przez pierwsze kilometry pogoda nie sprzyjała, padał deszcz. Stopniowo zaczęło się wypogadzać dopiero po 10 przebytych kilometrach. Kontuzje nóg dawały się we znaki, ale panowie są w stałym kontakcie z fizjoterapeutą Pawłem Trzaską, który doradza im w razie dolegliwości bólowych.

Jak relacjonuje Jakub Rajda: “Połowa drogi już za nami. Dzisiaj przebiegliśmy kolejne 60 kilometrów. Po Południu pogoda nam sprzyjała, było pięknie i słonecznie. Widoki zapierały dech w piersiach. Szczególne wrażenie, zrobiły na nas Luhačovice- miasto uzdrowiskowe w na Morawach. Takie miejsca mają swój niepowtarzalny urok i klimat. Pod koniec dnia, mieliśmy po raz kolejny spory problem z noclegiem, ale na szczęście udało się znaleźć miejsce w Pension Rotop w małym miasteczku Bojkovice. Przygotowujemy się do kolejnego dnia wędrówki, odpoczywamy i regenerujemy.”