Przypomnijmy: Maryla Rodowicz poinformowała na Facebooku o kradzieży kremówek. Sprawa natychmiast została podchwycona przez media, a do akcji włączył się nawet Krzysztof Rutkowski. Wydział Promocji Urzędu Miejskiego w Wadowicach, obawiając się o wizerunek miasta, postanowił zrekompensować diwie stratę i dostarczył jej nową porcję kremówek aż do Rawicza.

Cała ta sytuacja wydaje się absurdalna. Z banalnej kradzieży zrobiono ogólnopolską aferę. Czy naprawdę konieczne było angażowanie urzędników i organizowanie specjalnej „misji kremówkowej”? Czy nie lepiej było po prostu przeprosić artystkę i zapewnić, że w przyszłości jej garderoba będzie lepiej strzeżona?

Ta historia pokazuje, jak łatwo jest rozdmuchać sprawę i zrobić z igły widły. W dobie mediów społecznościowych i pogoni za sensacją, często zapominamy o zdrowym rozsądku i proporcjach. A przecież zniknięcie kremówek, choć przykre dla Maryli Rodowicz, to w skali problemów świata sprawa naprawdę błaha.

Może zamiast organizować „kremówkowe akcje ratunkowe”, warto by skupić się na ważniejszych sprawach? W końcu w Wadowicach, jak i w całej Polsce, nie brakuje prawdziwych problemów, które wymagają natychmiastowej reakcji.

fot. FB Maryli Rodowicz