Sprawa, która początkowo została umorzona w 2017 roku przez Prokuraturę Okręgową w Tarnobrzegu, została wznowiona po ujawnieniu raportu Prokuratury Krajowej. Dokument wskazuje na szereg nieprawidłowości, które miały miejsce podczas prowadzenia śledztwa, w tym bezpodstawne zatrzymanie Sebastiana Kościelnika, kierowcy fiata seicento, który brał udział w zdarzeniu.
Z raportu wynika, że przedstawienie zarzutów Kościelnikowi było pochopne i nieoparte na solidnym materiale dowodowym. Według ustaleń Prokuratury Krajowej, decyzję tę podjęto jeszcze przed zakończeniem kluczowych przesłuchań oraz bez pełnej analizy zgromadzonych dowodów. W dokumencie podkreślono, że funkcjonariusze publiczni mogli działać w sposób naruszający procedury prawne, co wymaga ponownej analizy pod kątem art. 231 Kodeksu karnego, dotyczącego przekroczenia uprawnień przez urzędników.
Śledztwo zostało przekazane Prokuraturze Regionalnej w Białymstoku, gdzie specjalnie powołany zespół, kierowany przez prokuratora Marka Bogacewicza, ma na nowo zbadać wszystkie aspekty sprawy. Czterech prokuratorów będzie analizować nie tylko samo śledztwo, ale także możliwe naciski, jakie mogły być wywierane na prokuratorów prowadzących sprawę w pierwszych dniach po wypadku. W raporcie podkreślono, że prokuratorzy referenci działali pod silnym nadzorem przełożonych, co mogło skutkować brakiem ich niezależności.
Wypadek miał miejsce 10 lutego 2017 roku w Oświęcimiu, gdy rządowa kolumna przewożąca premier Beatę Szydło zderzyła się z fiatem seicento. Kierowca tego pojazdu, Sebastian Kościelnik, miał rozpocząć manewr skrętu, kiedy w jego auto uderzyła druga z trzech limuzyn. Pojazd premier wypadł z drogi i uderzył w drzewo. W wyniku zdarzenia ranna została zarówno Beata Szydło, jak i jeden z funkcjonariuszy BOR.
Raport Prokuratury Krajowej wskazuje, że śledztwo od początku było prowadzone jednostronnie, a jego głównym celem było obciążenie odpowiedzialnością Kościelnika. Jednocześnie wykluczono możliwość, że winę za wypadek mogły ponosić osoby odpowiedzialne za przejazd rządowej kolumny. Pojawiły się także zarzuty dotyczące manipulacji materiałami dowodowymi, w tym uszkodzenia nagrań z monitoringu.
Wznowione postępowanie ma na celu sprawdzenie, czy działania funkcjonariuszy policji i prokuratury w tamtym czasie były zgodne z procedurami i czy nie doszło do naruszeń prawa. Śledczy będą analizować, czy decyzje podjęte w 2017 roku nie były wynikiem nacisków politycznych lub instytucjonalnych.
Ponowne otwarcie sprawy może doprowadzić do postawienia zarzutów osobom, które nadzorowały śledztwo i podejmowały kluczowe decyzje. W tle tej sprawy pojawiają się także pytania o funkcjonowanie systemu sprawiedliwości i niezależność prokuratorów pod rządami poprzednich władz.
To kolejny etap w długiej historii wypadku, który od samego początku budził wiele kontrowersji. Czy nowe śledztwo rzuci więcej światła na kulisy tej sprawy? Odpowiedzi na to pytanie będziemy szukać w kolejnych tygodniach.
Zdjęcie: Wizyta kanclerz Angeli Merkel w Polsce/ Piotr Tracz, Kancelaria Premiera