Poranek 26 marca zapowiadał się dla służb ratowniczych pracowicie. Około godziny 6:00 wpłynęło zgłoszenie o możliwej wywrotce łódki na Jeziorze Mucharskim. Sprawa wyglądała poważnie – każda informacja o zagrożeniu na wodzie traktowana jest priorytetowo, zwłaszcza o tak wczesnej porze, gdy widoczność bywa ograniczona, a woda pozostaje lodowata.
Na miejsce natychmiast ruszyli strażacy z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Wadowicach oraz okoliczne jednostki OSP. Do akcji włączyła się także policja, której zadaniem było zabezpieczenie terenu i koordynacja działań.
Gdy ratownicy dotarli na wskazaną lokalizację, szybko okazało się, że sytuacja wygląda zupełnie inaczej, niż zakładano. Na tafli jeziora nie było ani przewróconej łodzi, ani śladu po ewentualnych osobach potrzebujących pomocy. Zamiast tego – niespodzianka. Po wodzie dryfowała oderwana część pomostu, która z nieznanych przyczyn oddzieliła się od reszty konstrukcji i odpłynęła kilkadziesiąt metrów od brzegu.
Zespół ratowniczy zajął się bezpiecznym holowaniem elementu na ląd, by nie stwarzał zagrożenia dla innych użytkowników akwenu.
Co doprowadziło do tego incydentu? Na razie nie wiadomo. Niewykluczone, że oderwanie fragmentu pomostu mogło być skutkiem silnego wiatru lub uszkodzeń technicznych. Sprawę badają odpowiednie służby, które ustalają dokładny przebieg zdarzeń.
Choć alarm okazał się fałszywy, reakcja służb pokazuje, jak ważne są szybkie i skoordynowane działania w przypadku zgłoszeń z terenów wodnych.