Przypomnijmy: W poniedziałek, 19 maja, gdy o świcie – jeszcze przed godziną 7:00 – do domów członków zarządu zapukali strażnicy miejscy, doręczając im decyzję burmistrza Wadowic Bartosza Kalińskiego o natychmiastowym odwołaniu dotychczasowych władz spółki i powołaniu nowego zarządu.
W uzasadnieniu burmistrz powołał się na przepisy ustawy o zagospodarowaniu wspólnot gruntowych, wskazując m.in. na niezgodne z planem zagospodarowanie gruntów, brak wymaganych dokumentów, samowolne budowy i niewłaściwe utrzymanie porządku. Nowym przewodniczącym został Tomasz Żuk, a skarbnikiem Bogusław Niziński.
Byli członkowie zarządu odpierali zarzuty, nazywając je „stekiem kłamstw” i twierdząc, że prawdziwym celem działań burmistrza jest przejęcie kontroli nad dochodową spółką, posiadającą około 100 hektarów atrakcyjnych gruntów rekreacyjnych. Podkreślają, że wcześniej odrzucili propozycję sprzedaży jednej z działek po cenie znacznie niższej od rynkowej. Szeroko informowaliśmy o tym w materiale:
Konflikt nabrał nowego wymiaru w minioną niedzielę, 10 sierpnia, gdy o godzinie 14:00 zwołano zebranie udziałowców. Podczas spotkania podjęto decyzję o odwołaniu narzuconego przez burmistrza zarządu i powołaniu własnego składu, co oznacza, że kolokwialnie mówiąc burmistrz Kaliński został „załatwiony” przez udziałowców.
Spór o Spółkę Pastwiskowo-Leśną to nie tylko kwestia lokalnej polityki i procedur, ale także walki o kontrolę nad cennymi terenami, które od lat służą mieszkańcom.