W środę (24.09) na rynku w Kętach odbyła się pikieta antyimigracyjna, zorganizowana przez środowiska prawicowe. Wydarzenie nieprzypadkowo zgrano z godziną rozpoczęcia sesji Rady Miejskiej. Protestujący, powołując się na informacje krążące w internecie, twierdzili, że w mieście powstaje ośrodek dla nielegalnych imigrantów.
Na rynek wyszli przedstawiciele władz miasta z burmistrzem Marcinem Śliwą na czele. Burmistrz próbował podjąć rozmowę z uczestnikami pikiety, jednak – jak sam później przyznał – bez większego efektu. Wśród obecnych znaleźli się nie tylko mieszkańcy gminy, ale także przyjezdni z Oświęcimia, Krakowa czy Bielska-Białej.
Burmistrz: to polityczna prowokacja
Dzień po wydarzeniu Marcin Śliwa zamieścił na swoich mediach społecznościowych obszerny komentarz, w którym nie ukrywał rozczarowania. – Miałem do końca nadzieję, że nie będzie to wydarzenie stricte polityczne, konfrontacyjne i z góry ustalonym przekazem. Myliłem się. Pojawiły się osoby, które nie były zainteresowane faktami, a jedynie powtarzały zmanipulowane informacje – podkreślił.
Według niego, demonstranci twierdzili m.in., że na terenie budowy przy Biedronce powstaje ośrodek dla cudzoziemców. Burmistrz przypomniał, że faktycznie widać tam ogrodzenie, ale dotyczy ono wyłącznie placu budowy budynku komunalnego. – Na nic zdały się moje tłumaczenia. Każdy dowód był zbywany kolejnymi teoriami – relacjonował Śliwa.
Dementi i dowody na brak planów
Śliwa odniósł się również do relacji jednej z telewizji, która podała, że protest dotyczył sprzeciwu wobec „centrum integracji cudzoziemców”. – To kłamstwo zdementowałem od razu na miejscu – napisał.
Burmistrz do swojego wpisu dołączył pisma potwierdzające brak planów utworzenia ośrodka dla nielegalnych imigrantów w Kętach. Dokumenty, jak zaznaczył, pochodzą zarówno z Urzędu ds. Cudzoziemców, jak i ze strony rządowej prowadzącej akcję „Stop dezinformacji”. – Powtarzam to po raz setny – w naszej gminie nie było, nie ma i nie będzie planów tworzenia takich ośrodków – zapewnił.
„Nie pozwólmy się dzielić”
W ostrym tonie odniósł się także do atmosfery całego zgromadzenia. – Pikieta była jedynie okazją do ataku na radnych i moją osobę. To smutne, bo zamiast rozmawiać o realnych problemach, powielano fałszywe narracje, które dzielą społeczność – ocenił.
Na zakończenie wezwał mieszkańców do zachowania spokoju i nieulegania politycznym prowokacjom: – Dziś najważniejsze jest, abyśmy nie dali się podzielić. Nasza gmina pozostaje bezpiecznym i przyjaznym miejscem do życia i taka pozostanie. Moim zadaniem jako burmistrza jest dbanie o bezpieczeństwo, spokój i rozwój Kęt, a nie podsycanie konfliktów.
Wpis burmistrza wywołał szeroką dyskusję wśród mieszkańców – część z nich podziękowała za stanowcze dementi i jasne stanowisko, inni nadal podtrzymywali swoje obawy. Jedno jest pewne – temat budzi emocje i wciąż pozostaje narzędziem wykorzystywanym w lokalnej polityce.