Dokument liczący setki stron naszpikowany był zarzutami wobec lokalnej firmy budowlanej Drog-Bud. Padały w nim ciężkie oskarżenia o łapówkarstwo, brak zgłoszeń administracyjnych, nielegalne naprawy dróg czy wręcz fałszowanie dokumentacji (zarzutów jest więcej i są absurdalne- ogólnie audyt wygląda jak pisany „na kolanie”) Wydano na niego 150 tysięcy złotych z budżetu gminy, a sprawa trafiła do prokuratury. I właśnie tam cała narracja audytorów rozpadła się jak domek z kart – nie znaleziono dowodów ani na winę burmistrza Tomasza Żaka, ani na rzekome przekręty Drog-Budu.

Formalnie śledztwo toczy się dalej, lecz w fazie in rem, czyli bez wskazania konkretnych osób jako podejrzanych. Oznacza to, że prokuratura bada, czy w ogóle doszło do przestępstwa, a jeśli tak – kto miałby za nie odpowiadać. Chodzi o potencjalne naruszenia z art. 231 kodeksu karnego (nadużycie władzy przez urzędnika) oraz art. 305 (nielegalny wpływ na przetargi). To jednak odrębne wątki, które nie znalazły dotąd potwierdzenia w faktach.


Tymczasem Beata Smolec, która jeszcze niedawno podpisała się pod głośnym audytem, dziś… sama podpisuje umowę z Drog-Budem. Firma, którą malowano najczarniejszymi barwami, dostała zlecenie przebudowy drogi na osiedlu Leśniczówka w Rzykach. Prace obejmą ponad 650 metrów jezdni wraz z poboczami, odwodnieniem i oświetleniem. To spektakularny zwrot akcji – z jednej strony polityczny atak i publiczne podejrzenia o nieuczciwość, z drugiej realny kontrakt na kolejne roboty w mieście.

Nasuwają się zatem pytania: Czy audyt był narzędziem w politycznej grze, czy może poważnym ostrzeżeniem, którego nie potraktowano do końca serio? Bo jeśli za publiczne pieniądze stworzono raport pełen zarzutów, które dziś nie mają przełożenia ani na zarzuty karne, ani na decyzje inwestycyjne, to ktoś musi odpowiedzieć – albo za niesłuszne oczernianie, albo za zatrudnianie firmy, co do której rzekomo były poważne wątpliwości.

Zdjęcie: FB Beata Smolec