Gdy trzeba — współpracuje ze schroniskami i fundacjami, gdy nie ma czasu na formalności — działa sama. Każde kocie życie „prowadzi” od momentu znalezienia, przez leczenie, socjalizację i opiekę, aż po adopcję do stałego domu. To wszystko bez etatu w fundacji, bez etatu w schronisku — na prywatnym barku jednej osoby.
Takie miejsca ratują dziesiątki zwierząt rocznie, ale w budżecie jednej osoby kocio-ratownicza matematyka jest brutalna: karmy, żwirki, sterylizacje, szczepienia, antybiotyki, odrobaczenia, badania krwi, RTG, hospitalizacje. W domu Natalii przebywa obecnie kilka kotów wymagających stałego utrzymania, a jedno z nich wymagało natychmiastowej, drogiej terapii w klinice. To wydarzenie wyczyściło rezerwę finansową i postawiło pod znakiem zapytania dalsze funkcjonowanie całego domu tymczasowego — jeśli zabraknie środków na utrzymanie pozostałych zwierząt, łańcuch ratunkowy pęka.
Natalia poprosiła o wsparcie. Chodzi nie o komfort, lecz o ciągłość — żeby koty, które już wydostały się z fatalnych warunków, nie wróciły do punktu wyjścia tylko dlatego, że jedna osoba nie udźwignie dłużej kosztów. Wsparcie zbierane jest online:
https://zrzutka.pl/ex3ubx


