We wtorkowe południe, 11 listopada, na miejskim parkingu przy ulicy Nadbrzeżnej w Wadowicach doszło do sytuacji, która wywołała u jednej z mieszkanek realny niepokój. Czytelniczka, która postanowiła podzielić się swoim doświadczeniem, relacjonuje, że już w chwili, gdy wjeżdżała na parking, zauważyła mężczyznę idącego w jej kierunku. Według jej relacji był on wyraźnie pod wpływem alkoholu i nie reagował na prośby o zachowanie dystansu.
Kobieta, siedząc w samochodzie, próbowała uniknąć kontaktu, jednak mężczyzna uporczywie próbował nawiązać rozmowę, jednocześnie starając dostać się bliżej pojazdu. Pomimo wyraźnych próśb, by się oddalił, pozostawał natarczywy i nie wykazywał chęci zakończenia konfrontacji. Sytuacja zrobiła się na tyle niekomfortowa, że czytelniczka postanowiła odjechać, lecz mężczyzna nadal szedł tuż za samochodem, przez chwilę jakby próbując wymusić jej zatrzymanie. Dopiero po pewnym czasie zrezygnował i odpuścił.
Z relacji wynika, że mężczyzna wciąż przebywa w rejonie parkingu. Incydent wywołał u kobiety silne poczucie zagrożenia i pokazał, jak łatwo pozornie zwyczajna sytuacja może przekształcić się w stresujące zdarzenie. W takich przypadkach warto rozważyć powiadomienie odpowiednich służb, zwłaszcza gdy zachowanie osoby budzi podejrzenia lub może stanowić zagrożenie dla innych użytkowników parkingu.
Nic dziwnego, tam codziennie siedzą menele pijący pod altana i wołający o 2 zł natarczywie . Albo pijąca , paląca i głośna młodzież w samochodach . Parking to jedno wielkie śmietnisko po takich spotkaniach . Policja podjeżdża i nic się nie dzieje .