Jednym z wielu argumentów za nieudzieleniem absolutorium były, jak wspominała jedna z radnych, naciski na radnych: kto nie głosuje po myśli burmistrz, ten musi liczyć się z tym, że jego inicjatywy nie będą realizowane.

Zamiast jednak wyciągnąć wnioski z oceny przedstawionej przez radnych, burmistrz zdecydowała się… zaskarżyć ich decyzję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Ten krok budzi zdumienie – wotum zaufania jest aktem politycznym, wyrażającym indywidualną decyzję każdego radnego, a nie kwestią do rozstrzygnięcia przez sąd.


Wielokrotnie w tej kadencji słyszeliśmy od radnej Doroty Okrzesik, że ma wolny mandat, reprezentuje mieszkańców i będzie głosowała z własnym sumieniem. Niektórzy radni odczytują działania burmistrz jako próbę zmuszenia ich do głosowania w określony sposób.

Czy mieszkańcy gminy mają być świadkami kolejnego konfliktu burmistrz z Radą Miejską? Wydaje się, że burmistrz Smolec zamiast skupić się na naprawie tego, co nie działa, wybrała drogę eskalacji i przerzucania odpowiedzialności.

Ocena rządów Beaty Smolec w pierwszym roku kadencji jest bardzo niska – mówi się o niespełnionych obietnicach, braku spójnej wizji, kilku ośrodkach władzy. W takiej sytuacji skarga do sądu może być odczytywana nie jako troska o praworządność, ale próba odwrócenia uwagi od realnych problemów gminy.