W piątek (1.09) wypada 84 rocznica wybuchu II Wojny Światowej.

Konflikt, który dotknął co drugiego mieszkańca kuli ziemskiej, pochłonął według szacunków ponad 60 milionów istnień. Wszystko zaczęło się od ataku hitlerowskich Niemiec na Polskę. 1 września 1939 roku III Rzesza w porozumieniu ze ZSRR dokonała zbrojnej agresji na Polskę na całej długości granicy. Za jeden z symboli początku II Wojny Światowej uważa się atak pancernika  „Schleswig-Holstein” na Wojskową Składnicę Tranzytową na Westerplatte.

Wojnę z perspektywy mieszkańców Andrychowa, poznajemy dzięki historiom zapisanym w książkach “Miasto Andrychów, z dziejów Andrychowa” Andrzeja Zwolińskiego oraz “Dwa wieki miasta Andrychowa” Mariusza Kulczykowskiego.

Miejscowa ludność przed i w trakcie drugiej wojny światowej przeżyła dramatyczne chwile..

Nie przebiegała tutaj linia frontu, jednak represje jakich doświadczyli mieszkańcy- w tym żydzi i cyganie były okrutne i zbierały swoje śmiertelne żniwo przez cały okres wojny.

Gorące lato (Jeszcze W czerwcu 1939 r. społeczeństwo Ziemi Wadowickiej. A więc w tym także mieszkańcy Andrychowa, przekazało jednostce wojskowej stacjonującej W Wadowicach: 2 działa przeciwpancerne, 4 karabiny maszynowe i 150 karabinów ręcznych. Był to dar na rzecz uzbrojenia armii,” Okres letni 1939 r. coraz bardziej nasycony był  atmosferą wojska i dyskusjami na temat ewentualnej wojny. W Wadowicach odbywały się skromne parady wojskowe 12 pułku piechoty. Jeden z mieszkańców Andrychowa wspomina: 

“W sierpniu szyliśmy naprędce ze szmatek i waty maski gazowe, uszczelnialiśmy drzwi do piwnicy, która miała służyć za schron przeciwlotniczy, zakopywaliśmy co cenniejsze rzeczy ,,na czarną godzinę”, a starsi mężczyźni znów zaczynali opowiadać  „O taliańskim froncie (czyli włoskim) I wojny światowej.” 

W ostatnie dni sierpnia władze administracyjne miasta, nakazały okleić szyby okienne papierem, aby w czasie bombardowań nie powylatywały od wybuchów, a na skwerkach i w parkach zaczęto kopać rowy, które miały służyć jako schronienie przed odpryskami bomb i wystrzałem karabinów maszynowych. Wyznaczono takie straże do pilnowania mostów.

(źr. “Z dziejów Andrychowa” autor Andrzej Zwoliński)

Spis przeprowadzony przez okupanta w grudniu 1939 wykazał, że w Andrychowie pozostało 370 osób narodowości żydowskiej. Kilkunastu Żydów zdążyło jeszcze na przełomie sierpnia i września wyjechać na Wschód. 24 listopada 1939 r. Niemcy podpalili synagogę, a jej ruiny rozebrano w marcu 1940 r. Od 15 stycznia 1940 Żydzi zostali zmuszeni do noszenia opasek z Gwiazdą Dawida, zabroniono im uboju rytualnego prowadzenio handlu. Wyznaczono dla nich osobny czas dokonywania zakupów, przebywania na ulicach, ograniczono teren poruszania się po mieście i zmniejszono racje żywnościowe. Od 12 czerwca 1940 r. Żydom nie wolno było chodzić w stronę basenu, spacerować po Pańskiej Górze (Herrenberg) i siedzieć na publicznych ławkach. Spośród młodszych Żydów utworzono oddziały robocze używane do upokarzających prac (służba u Niemców, rozbieranie ruin synagogi) lub prac mających poróżnić Żydów Polakami (burzenie Pomnika Grunwaldzkiego, kapliczki św. Floriana, zdejmowanie tablic z polskimi nazwami ulic). Pozostała część ludności żydowskiej, ze względu na wiek i płeć, została zatrudniona przy regulacji rzeki Wieprzówki.

26 września 1941 r. przy ulicy Brzegi (Lützow Straße) utworzono getto, wydzielony i zamknięty teren zamieszkania wyłącznie ludności żydowskiej. Stłoczono tam około 500 Żydów  z Andrychowa, Nidku, Inwałdu, Czańca, Kęt, Żywca-  Zabłocia i Białej. Z getta wyprowadzano konwojowane przez Niemców oddziały Żydów do pracy przy regulacji Wieprzówki, sprzątaniu ulic i wykonywaniu innych prac porządkowych. 3 lipca 1942 r. z andrychowskiego getta odjechał pierwszy transport do Oświęcimia. Tym samym rozpoczęto ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej. Ostatni transport Żydów, a więc likwidacja getta, miał miejsce 2 listopada 1943 r. Pośród zamordowanych przez hitlerowców był ostatni rabin Andrychowa wraz z rodziną, Dawid Awigdor, człowiek niezwykle wykształcony kulturalny. utrzymujący stały i przyjazny kontakt z proboszczem parafii Klemensem Tatarą.

Tylko kilkunastu Żydów z Andrychowa przeżyło wojnę. Wśród nich byli też ci, którzy uciekli na tereny ZSRR. Kilku z nich powróciło do Andrychowa, lecz niedługo później wyjechali w różne strony świata. Dentysta Monderer wrócił po wojnie z obozu, by zaraz potem, jeszcze w 1945 r. umrzeć w Andrychowie. Był to ostatni Żyd pochowany na andrychowskim cmentarzu żydowskim (kirkucie).

(źr. “Z dziejów Andrychowa” autor Andrzej Zwoliński)