Mimo blisko stuletniej historii i sentymentu wielu mieszkańców, odkryty basen w Andrychowie staje się coraz większym obciążeniem dla miejskiej spółki komunalnej. Prezes Zakładu Gospodarki Komunalnej, Szymon Smreczyński, nie owijał w bawełnę – codzienne utrzymanie kąpieliska kosztuje firmę aż 3 tysiące złotych. W skali roku to wydatek przekraczający 900 tysięcy złotych, którego spółka, zajmująca się na co dzień m.in. gospodarką odpadami i utrzymaniem cmentarzy, nie jest w stanie samodzielnie udźwignąć.
Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej (30 kwietnia), Smreczyński przedstawił radnym raport z działalności ZGK, w którym nie zabrakło ostrzeżeń dotyczących przyszłości spółki. Oprócz kosztownego basenu, ZGK zmaga się również z przestarzałym sprzętem, w tym śmieciarkami wymagającymi częstych i kosztownych napraw, a także z wyzwaniami kadrowymi – spora część kierownictwa zbliża się bowiem do wieku emerytalnego.
W obliczu tych trudności prezes zaapelował do radnych o decyzję: albo gmina znajdzie środki na wsparcie funkcjonowania kąpieliska, albo basen zostanie wyłączony spod zarządu spółki. – Obecna sytuacja finansowa ZGK nie pozwala na dalsze dokładanie do deficytowego obiektu – zaznaczył Smreczyński.
Tymczasem basen przy Alei Wietrznego ma bogatą i wyjątkową historię. Uroczyste otwarcie obiektu nastąpiło 29 czerwca 1935 roku, a wydarzeniu towarzyszyły zawody pływackie z udziałem zawodników z całego południa Polski. Basen zbudowano z rozmachem – miał olimpijskie wymiary, plażę z piaskiem sprowadzonym znad Bałtyku i wiele udogodnień, które dziś mogą budzić nostalgię: kawiarenkę, szatnie, deptaki, a nawet salę dancingową.
Lata świetności obiekt przeżywał jeszcze w latach 60. i 70., gdy przeszedł gruntowną modernizację. Niestety, z biegiem czasu kolejne instytucje zarządzające kąpieliskiem nie były w stanie skutecznie przeciwstawić się jego postępującej degradacji. Choć w 2009 (za czasów burmistrza Jana Pietrasa) roku oddano do użytku zmodernizowany kompleks, od tego czasu jego utrzymanie stało się coraz trudniejsze. Były burmistrz znacznie przestrzelił rozmiar i rodzaj obiektu w stosunku do realnych potrzeb mieszkańców.
Dziś, mimo letniej popularności i potencjału rekreacyjnego, basen pozostaje przede wszystkim ciężarem. Decyzja, co dalej z obiektem, leży teraz w rękach andrychowskich radnych. Czy zdecydują się uratować kultowe miejsce, czy pozwolą, by zakończyło swoją historię – tego dowiemy się już niebawem.