To był finał, który na długo zapadnie w pamięć kibiców – nie tylko tych z Andrychowa. W środowy wieczór, 18 czerwca, na stadionie Prądniczanki w Krakowie piłkarze Beskidu Andrychów po niesamowicie emocjonującym meczu pokonali BKS Hal-Mont Bochnia 4:3 i sięgnęli po Małopolski Puchar Polski. Decydujący gol padł w ostatnich sekundach dogrywki.
Atmosfera tego spotkania była godna wielkiego finału. Trybuny wypełnione fanami, z czego zdecydowaną większość stanowili kibice Beskidu, którzy szczelnie zapełnili sektor gości i zadbali o efektowną oprawę. Czerwone koszulki, flagi, doping do ostatniego gwizdka – to wszystko stworzyło klimat prawdziwego piłkarskiego święta.
Na boisku natomiast nie zabrakło napięcia i zwrotów akcji. Już w 7. minucie zawodnicy z Bochni objęli prowadzenie, wykorzystując dobrą formę na starcie. Trener Damian Rębisz miał powody do radości, ale ta nie trwała długo. Beskid szybko odpowiedział – w 18. minucie doprowadził do wyrównania, a wynik 1:1 utrzymał się do przerwy.
Emocje sięgnęły zenitu w końcówce drugiej połowy. Gole Sarneckiego i Wróblewskiego w odstępie zaledwie dwóch minut dały Beskidowi prowadzenie 3:1. Wydawało się, że to koniec emocji, jednak drużyna z Bochni nie zamierzała rezygnować. Najpierw trafienie kontaktowe w 83. minucie, a następnie bramka Skocza w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry, przywróciły nadzieję BKS-owi i doprowadziły do dogrywki.
W dodatkowym czasie obie drużyny wyraźnie odczuwały trudy meczu, ale to Beskid zachował więcej zimnej krwi i determinacji. Gdy wszyscy szykowali się już na serię rzutów karnych, pojawił się bohater wieczoru – Bartłomiej Koryga. W samej końcówce dogrywki wpakował piłkę do siatki, zapewniając swojej drużynie prestiżowy triumf i ogromną radość zgromadzonym fanom.