Takie mecze chcielibyśmy oglądać częściej. Finał Pucharu Polski w podokręgu wadowickim miał wszystko – emocje, zwroty akcji i gola na wagę zwycięstwa w ostatnich minutach. Beskid Andrychów po raz kolejny sięgnął po trofeum, pokonując rywala z ligowego podwórka – Orła Ryczów – 3:2.
Spotkanie rozegrano na wadowickim stadionie Skawy, przy sztucznym świetle i w atmosferze godnej wielkiego finału. Orzeł rozpoczął mecz z przytupem, obejmując prowadzenie po szybkim kontrataku. Beskid jednak nie złożył broni – wyrównanie przyszło błyskawicznie, a gra nabrała rumieńców. Obie drużyny szły cios za cios, jakby zapominając o defensywie. Na murawie widać było determinację, a tempo spotkania nie spadało nawet na moment.
Decydujące wydarzenia rozegrały się w końcówce. Andrychowianie najpierw objęli prowadzenie 2:1, ale ryczowianie odpowiedzieli niemal natychmiast, wyrównując stan meczu. Gdy wszyscy zaczynali myśleć o rzutach karnych, Beskid przeprowadził akcję, po której padł gol na 3:2. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie, a radość andrychowian nie miała końca.
Dla Beskidu to kolejny sukces w znakomitym sezonie. Lider IV ligi małopolskiej potwierdził, że nie przypadkiem znajduje się na czele tabeli. Kilka tygodni wcześniej drużyna z Andrychowa miała okazję zmierzyć się w centralnym Pucharze Polski z drugoligową Chojniczanką. Choć tamto spotkanie zakończyło się porażką 0:3, doświadczenie zdobyte na wyższym poziomie wyraźnie procentuje.
Zespół z Andrychowa złapał wiatr w żagle. Puchar na szczeblu wadowickiego podokręgu to kolejny dowód, że Beskid jest dziś jedną z najmocniejszych ekip w regionie i z pewnością nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.