W związku z pojawiającymi się w przestrzeni internetowej informacjami o odejściu dyrektora placówki Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Ustawicznego w Radoczy Stanisława Gliwy, który zrezygnował ze stanowiska nieoczekiwanie, postaramy się wyjaśnić w tym artykule co może być powodem takiej decyzji kierownika placówki.

Maria Dębińska, była pracownica Szkoły w Radoczy, zdecydowała się opowiedzieć o wypadku, który miał miejsce w maju ubiegłego roku. Wysłała do naszej redakcji list, w którym wyjania okolicznoci wypadku. Kobieta doznała poważnego urazu oka i nie otrzymała natychmiastowej pomocy od kolegów ani przełożonych. Zmuszona była sama zorganizować transport do szpitala.

„Ta sytuacja była dla mnie szokiem i do dziś nie mogę uwierzyć, że tak się potoczyła” – mówi pani Maria. Niestety, jej stan zdrowia nie pozwala na powrót do pracy.

Dębińska przyznaje, że atmosfera w szkole, tworzona przez przełożonych, była nie do zniesienia. Dlatego nawet gdyby była zdrowa, nie chciałaby tam wracać. Kobieta odniosła się również do artykułu opublikowanego na portalu Wadowice24.pl oraz komentarza sugerującego, że artykuł został napisany na czyjeś zlecenie. „To krzywdzące i nieprawdziwe” – podkreśla Dębińska. „Przez ostatni rok nie udzielałam żadnych informacji mediom, ponieważ sprawa ta jest dla mnie i mojej rodziny bardzo trudna.”

Pani Maria zdecydowała się przerwać milczenie, aby zwiększyć świadomość na temat konieczności udzielania pomocy poszkodowanym i poprawy bezpieczeństwa w miejscu pracy.

„Nie chcę, aby ktokolwiek inny doświadczył tego, co ja” – podsumowuje.

Cały list dostępny poniżej:

“Nazywam się Maria Dębińska, jestem byłem pracownikiem Szkoły. Nie miałam dotychczas odwagi oraz nie czułam się na siłach aby udzielić komukolwiek postronnemu informacji o zdarzeniu, które mnie spotkało u pracodawcy. W maju ubiegłego roku uległam wypadkowi w pracy. Sytuacja jest bardzo skomplikowana… Trzeba by było bardzo wiele słów by wyrazić to co czuję i z jakimi  problemami zmagam się na co dzień. Problem w tym, że nadal nie potrafię swobodnie i bez emocji mówić o tym zdarzeniu. Dzień wypadku na zawsze pozostanie w mojej pamięci… Dzięki szybkiej reakcji mojego syna I prawidłowej reakcji pracodawcy mojego męża bardzo szybko byli oni przy mnie w tej jakże trudnej chwili. Co chcę powiedzieć i co mnie bardzo boli to to że nie mogłam liczyć na pomoc kolegów z pracy i pracowników szkoły. Po dziś dzień uważam, że po tak poważnym urazie oka do mnie powinna zostać wezwana karetka pogotowia albo ktoś powinien mnie niezwłocznie zawieźć do szpitala, tymczasem ten przejazd do placówki medycznej musiałam sobie zorganizować we własnym zakresie.  W mojej opinii cała sytuacja była tak abstrakcyjna że aż jest to nie do  uwierzenia, a według lekarzy mój stan zdrowia po wypadku nie rokuje za  dobrze i nie wskazuje na możliwość powrotu do pracy. Trudno jest mi określić czy rezygnacja pana dyrektora jest powiązana ze  sprawą mojego wypadku w pracy, lecz jedno jest pewne, nawet gdyby moje zdrowie na to pozwoliło to już nigdy nie wróciłabym pracować w tym miejscu  i to nie tylko dlatego, że osobiście uważam, że w sposób niewłaściwy została mi udzielona pomoc po wypadku, ale również z uwagi na atmosferę panującą w pracy, do której zaistnienia przyczyniły się osoby na stanowiskach kierowniczych. Z całego serca nie życzę nikomu by spotkało kogoś to co mnie…“

I właśnie ta sytuacja może być prawdopodobnym powodem tak nagłego i nietypowego odejścia dyrektora placówki. Do sprawy powrócimy