Od 1 stycznia 2026 roku wszystkie jednostki sektora finansów publicznych – w tym urzędy gmin, szkoły, ministerstwa czy spółki komunalne – zostaną objęte obowiązkiem publikowania zawieranych umów w Centralnym Rejestrze Umów. Celem nowego systemu jest zwiększenie transparentności finansów publicznych i ułatwienie obywatelom, dziennikarzom czy organizacjom społecznym dostępu do informacji o tym, jak wydawane są publiczne pieniądze. Choć pomysł zyskał uznanie jako krok w stronę jawności, szczegóły jego wdrożenia wzbudzają spore emocje i niepokój – zarówno w środowiskach strażniczych, jak i w samorządach.

Czym jest Centralny Rejestr Umów?

CRU to publicznie dostępna baza danych prowadzona przez Ministerstwo Finansów, w której mają się znaleźć informacje o umowach zawieranych przez podmioty publiczne – od zakupu tonerów po wielomilionowe przetargi budowlane. Każdy zainteresowany – bez konieczności logowania – będzie mógł sprawdzić treść umowy, jej wartość, strony, termin obowiązywania oraz przedmiot. Rejestr działa już od 2022 roku dla administracji rządowej, ale od początku 2026 obejmie również samorządy, szkoły, biblioteki, szpitale czy fundacje i spółki z dominującym udziałem Skarbu Państwa lub jednostek samorządu terytorialnego.

Które umowy trafią do rejestru?

Publikacji podlegać będą umowy cywilnoprawne zawierane w formie pisemnej, dokumentowej lub elektronicznej. Wyłączone pozostaną umowy o pracę, porozumienia między jednostkami publicznymi oraz kontrakty objęte klauzulą tajności. Opublikowane mają być m.in. data zawarcia, strony, wartość, przedmiot umowy i data zakończenia. Choć skan dokumentu nie będzie wymagany, jednostki będą mogły go załączać.

Wątpliwości budzi próg wartości

Najwięcej kontrowersji dotyczy jednak zaproponowanego przez Ministerstwo Finansów progu wartości – 10 tys. zł brutto. Tylko umowy przekraczające tę kwotę miałyby być obowiązkowo publikowane. Według resortu chodzi o to, by nie obciążać nadmiernie urzędów obowiązkami biurokratycznymi. Jednak według organizacji społecznych to rozwiązanie znacząco osłabi skuteczność systemu.

Sieć Obywatelska Watchdog Polska wskazuje, że w gminach większość umów opiewa na kwoty poniżej 10 tys. zł, co oznacza, że nawet 70% kontraktów pozostanie poza rejestrem. A to właśnie w tych drobnych, codziennych wydatkach najłatwiej o nieprawidłowości. Watchdog apeluje, by próg obniżyć do 500 zł, co umożliwiłoby obywatelom i mediom rzeczywisty wgląd w sposób zarządzania pieniędzmi publicznymi.

Niechęć samorządów do jawności

W praktyce wiele samorządów już dziś z oporem podchodzi do udostępniania umów. Choć prawo daje każdemu obywatelowi możliwość uzyskania kopii zawartej umowy, często spotyka się to z opóźnieniami, odmowami lub powoływaniem się na ochronę danych osobowych i tajemnicę handlową. W teorii CRU ma ten problem rozwiązać – publikacja danych ma być zautomatyzowana i obowiązkowa. Ale jeśli limit zostanie ustalony na zbyt wysokim poziomie, dostęp do większości informacji nadal będzie utrudniony.

Co dalej?

Obecnie – zgodnie z harmonogramem – obowiązek publikacji umów dotyczy wyłącznie administracji rządowej. Od 2026 roku dołączą wszystkie inne jednostki sektora finansów publicznych. Ministerstwo już uruchomiło wersję testową systemu, a samorządy mają czas na przygotowanie się do zmian, w tym na przeszkolenie pracowników.

Pytanie jednak, czy bez objęcia rejestrem również mniejszych umów, cały system nie stanie się jedynie fasadowym narzędziem – bardziej pokazowym niż użytecznym. Transparentność to nie tylko hasło i cyfrowa baza danych – to realna dostępność informacji, również o tych wydatkach, które na pierwszy rzut oka wydają się nieistotne. Często to właśnie w nich kryje się najwięcej pytań o gospodarność i uczciwość.

Wprowadzenie progu 10 tys. zł może sprawić, że obywatele nadal będą musieli pisać wnioski, czekać tygodniami i – w razie oporu – iść z gminą do sądu. Prawdziwa przejrzystość wymaga odwagi politycznej i konsekwencji. Jeśli jej zabraknie, CRU stanie się kolejnym projektem, który dobrze wygląda w prezentacjach, ale w praktyce nie zmienia wiele.