Kolizja i nietrzeźwy poszkodowany
Do pierwszego zdarzenia doszło 10 marca w Kętach na ulicy Czajki. Sprawcą kolizji był 38-letni mieszkaniec Kęt, który kierując BMW, nie ustąpił pierwszeństwa 49-letniemu kierowcy Forda. Doszło do zderzenia, na szczęście bez poważniejszych obrażeń.
Na miejsce wezwano policję, która standardowo przeprowadziła badanie trzeźwości uczestników. I tutaj pojawiła się niespodzianka – choć sprawca kolizji był trzeźwy, okazało się, że poszkodowany wcale nie jest tak niewinny, jak mogłoby się wydawać. W jego organizmie wykryto 0,48 promila alkoholu, co oznacza, że prowadził samochód w stanie po użyciu alkoholu. Zamiast więc być jedynie pokrzywdzonym, mężczyzna również będzie musiał liczyć się z konsekwencjami – grzywną do 5000 zł, a nawet czasową utratą prawa jazdy.

Zakaz? Jaki zakaz? Kierowca Audi wpadł w ręce grupy Speed
Jeszcze bardziej bezczelnym przykładem drogowej brawury popisał się 33-letni mieszkaniec Wadowic, którego zatrzymali policjanci z oświęcimskiej grupy Speed. W piątek, 7 marca, funkcjonariusze patrolowali ulicę Zatorską w Oświęcimiu, gdy zatrzymali do kontroli Audi. Jak się okazało, za kierownicą siedział mężczyzna, który w ogóle nie powinien prowadzić pojazdu – miał cofnięte uprawnienia, a na dodatek ciążył na nim sądowy zakaz kierowania pojazdami wydany przez Sąd Rejonowy w Wadowicach.
Mimo wyraźnego zakazu i wcześniejszych konsekwencji, kierowca zlekceważył przepisy i ponownie wsiadł za kierownicę. Teraz grozi mu do dwóch lat więzienia za jazdę bez uprawnień i aż do pięciu lat za złamanie orzeczonego przez sąd zakazu prowadzenia pojazdów.
Niebezpieczna lekkomyślność na drogach
Oba przypadki pokazują, jak bardzo nieodpowiedzialne zachowanie może prowadzić do poważnych konsekwencji. Pijani kierowcy, jak ten z Kęt, to potencjalni sprawcy tragedii – wystarczy moment, by sytuacja zakończyła się znacznie gorzej niż zwykłą kolizją. Z kolei osoby łamiące sądowe zakazy, jak kierowca Audi z Wadowic, pokazują skrajną ignorancję wobec prawa i bezpieczeństwa.
Policja wciąż apeluje o rozsądek na drogach i surowe przestrzeganie przepisów, ale jak widać, niektórzy kierowcy nadal uważają, że mogą robić, co im się podoba. Tym razem skończyło się na mandatach i wnioskach do sądu, ale następnym razem konsekwencje mogą być tragiczne.
Źródło: KPP Oświęcim