W niedzielę, 2 listopada, strażacy z gminy Stryszów zostali wezwani do akcji po zgłoszeniu o rzekomym pożarze w rejonie stacji paliw Moya. Z informacji, wynikało, że na dachu jednego z pobliskich domów widoczny jest ogień. Zgłoszenie brzmiało bardzo poważnie, dlatego na miejsce natychmiast skierowano zastępy straży pożarnej, w tym druhów z OSP Zakrzów.
Po dotarciu na miejsce ratownicy przystąpili do rozpoznania sytuacji. Szybko jednak ustalono, że nie doszło do pożaru żadnego budynku. Płomienie, które zauważyli świadkowie, pochodziły z ogniska rozpalonego w pobliżu jednej z posesji. W zmroku ogień wyglądał na dużo groźniejszy, co mogło zmylić osoby przejeżdżające w okolicy stacji paliw.
Choć alarm okazał się fałszywy, akcja przebiegła sprawnie, a strażacy po krótkim sprawdzeniu terenu mogli wrócić do remiz. W tego typu sytuacjach służby zawsze reagują natychmiast, bo każdy sygnał o ogniu może oznaczać realne zagrożenie