Już teraz, jak informują anonimowi informatorzy, pod kościołem św. Macieja w Andrychowie zbierano podpisy w sprawie tego niecodziennego aktu. Czy naprawdę potrzebujemy zawierzać nasze miasto Maryi? A może wystarczy po prostu poprosić o odrobinę zdrowego rozsądku?
Wiem, wiem, nie jesteście gotowi na takie tematy, ale zastanówmy się przez chwilę – co to właściwie oznacza? Zawierzyć miasto Maryi? Chyba wolelibyście, aby ktoś wreszcie zawierzył je jakiemuś lekarzowi czy aptekarzowi, bo na przykład mamy problem z opieką świąteczną w mieście i z brakiem czynnej apteki w weekendy i nocami?
Od kilku tygodni do Andrychowa przyjeżdża Rafał Piech– prezydent Siemianowic Śląskich, który opowiada mieszkańcom o tym, jak Maryja i ogólnie religia zmieniła jego życie i karierę na lepsze. Podobno nawet w dniu święta Maryi miał pomodlić się o łaskę i od tego czasu kasa miejska zaczęła się napełniać. W ten sposób wszyscy zaczęli chwalić jego cudowne interwencje. I co, Siemianowice stały się krainą mlekiem i miodem płynącą? Hm… chyba nie do końca.
Nie do końca też Maryja radzi sobie z bezpieczeństwem mieszkańców- w środę na przejściu dla pieszych w Siemianowicach Śląskich potrącone zostały dwie kobiety a w czwartek (21.11) w pożarze ucierpiał 12-letni chłopiec.
No dobrze, ale wróćmy do naszego Andrychowa. Takie zawierzenia mają zazwyczaj swoje polityczne podteksty. Wspomniane zbieranie podpisów pod kościołem to najprawdopodobniej ruch mający na celu umocnienie roli kościoła w gminie. Ale może się mylę. W końcu – jak mówi stare powiedzenie – lepiej mieć kościół po swojej stronie, niż z nim zadzierać. Może to po prostu sprytne posunięcie, by parafialna machina nadal funkcjonowała na pełnych obrotach.
Jednak okazuje się, że w Andrychowie toczy się gra o znacznie poważniejszej skali aniżeli sprawy religijne . Na przykład – kto i dlaczego „steruje” miastem zza kulis? Ostatnio w periodyku parafialnym Źródło Spod Pańskiej Góry, ukazał się artykuł, który wprowadził mieszkańców w stan lekkiego szoku. Według niego za rozłamem w Radzie Miejskiej stoi tajemnicza postać, której celem jest budowa spalarni. Po prostu, wstrząsające! Tylko że… nie ma żadnej spalarni. Była mowa o zakładzie mineralizacji odpadów, ale to dwa zupełnie różne pojęcia. Mimo to, plotki żyją własnym życiem, a mieszkańcy Andrychowa nadal zastanawiają się, kto tak naprawdę pociąga za sznurki.
Tymczasem, na porządku dziennym są inne zjawiska, które naprawdę warto analizować. Na przykład – jak to możliwe, że w Andrychowie przez lata nie udało się rozwiązać problemu osuwiska, a w międzyczasie sprzedaje się tam działki za miliony? Co się dzieje z takimi decyzjami? Przecież osuwiska i licytacje działek to chyba nie najlepsze połączenie… A może o to właśnie chodzi – dzielić i rządzić?
W końcu wszystkie działki na POTĘŻNYM osuwisku w Andrychowie zostały sprzedane, a ostatnia za kwotę aż 2,3 miliona złotych! To dość spora cena jak za teren na niestabilnym osuwisku 😉
Chciałbym powiedzieć, że wszystko to ma sens, ale niestety nie ma go zupełnie. Dziennikarstwo w takim wydaniu jaki prezentują parafialne i nie tylko- media, to niestety nieśmieszny żart, w którym każdy temat obraca się wokół „tajemniczych graczy” i niejasnych układów. I nie jest to problem tylko Andrychowa. To zjawisko, które rośnie w siłę i stoi na pograniczu taniego internetowego baitu lub fake newsa.
Może więc czas, byśmy zaczęli rozmawiać o sprawach, które naprawdę nas dotykają? A może zróbmy to na poważnie – zamiast opowiadać o politycznych machinacjach i zawierzaniu, skupmy się na tym, co naprawdę może poprawić nasze życie w Andrychowie. A na pewno nie pomoże nam w tym „duchowa interwencja”, choćby najbardziej wzniesiona. Czasem wystarczy po prostu zająć się porządną pracą i rozwiązywaniem realnych problemów. Kościół powinien stronić od polityki, a zajmować stanowisko tylko w sytuacjach ostatecznych.
A wy jak myślicie drodzy czytelnicy? Napisz w komentarzu lub w mailu do nas na [email protected]