Niedzielna (8.10) wycieczka naszego czytelnika pociągiem do Krakowa, okazała się pechowa. Inni pasażerowie składu byli zaskoczeni sytuacją i wręcz zdegustowani zachowaniem konduktora. O co chodzi? Jak relacjonuje nam nasz czytelnik:
Niedzielne słoneczne popołudnie, godzina 14:01, wracając pociągiem z Krakowa do Andrychowa, ze względu na brak możliwości zakupu biletu przez internet, jak zwykle grzecznie czekaliśmy ze znajomym na konduktora, by zakupić bilet, gdy szanowny pan konduktor (nr ewidencyjny 16964) przechodził (nie sprawdzał jeszcze biletów) zapytaliśmy się czy można kupić bilety jeszcze nie spodziewając się na kogo trafiliśmy. Pan grzecznie spytał gdzie weszliśmy i gdzie będziemy wysiadać, po czym poinformował, że zgodnie z regulaminem, nalicza dodatkową opłatę w wysokości 60 zł od osoby, mimo grzecznego zwrócenia uwagi, że w takiej sytuacji nigdy dotąd nie było mowy o dodatkowej karze, a poza tym sami zgłosiliśmy chęć zakupu, gdy przechodził przez wagon (nie sprawdzając jeszcze biletów). Pan konduktor był niewzruszony i stwierdził, że nie jest odpowiedzialny za zachowanie innych konduktorów. Na pytanie skąd mieliśmy wiedzieć o zmianie regulaminu, szanowny pan stwierdził, że regulamin dostępny jest na stronie internetowej i w pociągu (mała tabliczka, kilkadziesiąt linii tekstu). Szczęśliwie dla mnie 60 zł to nie jest duża suma, natomiast wyobrażam sobie sytuacje, gdy taka sama sytuacja zdążyłaby się nastolatkom czy komuś kto zarabia minimalną krajową, dlatego chciałem przestrzec innych pasażerów przed tego typu konduktorami. Dziwi mnie też fakt braku kampanii informującej, choćby jakichś większych tabliczek w pociągach Polregio, o konieczności podejścia do konduktora w takiej sytuacji i grożącej karze.
Na stronie polregio.pl widnieje wpis dotyczący zakupu biletu, jednak w pociągach nie ma takiej informacji (oprócz regulaminu) dlatego też osoby, które bardzo rzadko jeżdżą pociągami, mogą zapłacić karę. Czy konduktor nie powinien zachować się w inny sposób? Czasami wystarczy zwyczajnie ludzkie podejście do sprawy…