Kliknij i płać!

Wszystko zaczęło się niewinnie. Starszy pan przeglądał Internet i natrafił na obiecującą reklamę – zysk pewny, nic tylko inwestować! Kliknął, podał swoje dane i niemal natychmiast otrzymał telefon od „brokera inwestycyjnego”. Brzmiał poważnie, rzucał fachowymi terminami i obiecywał szybkie zyski. No i jak tu się nie skusić?

Z każdą kolejną rozmową 79-latek był coraz bardziej przekonany, że trafił na żyłę złota. Chociaż nie widział nigdy twarzy swojego doradcy, jego głos budził zaufanie – a jak wiadomo, nic nie świadczy lepiej o uczciwości niż miły ton w słuchawce. Polecenia były jasne: „Proszę wykonać przelew”, „Teraz kolejny, to przyspieszy zwrot z inwestycji”, „Jeszcze trochę i zobaczy pan swoje pierwsze zyski”.

Przelew za przelewem – w sumie 97 tysięcy złotych. Po ostatnim przelewie „broker” nagle przestał odbierać telefony. Cóż za niespodzianka!

W poszukiwaniu fortuny… i oszusta

Gdy rzeczywistość zapukała do drzwi (tym razem nie przez telefon), mieszkaniec Kęt uświadomił sobie, że jego pieniądze rozpłynęły się szybciej niż nadzieje na giełdowy sukces. Wówczas zgłosił sprawę na policję. Funkcjonariusze, choć pełni współczucia, przypomnieli kilka prostych zasad, które mogą uchronić przed podobnymi przypadkami:

  • Nie wierz w cudowne okazje finansowe z Internetu – jeśli coś brzmi zbyt dobrze, żeby było prawdziwe, to na 99% jest oszustwem.
  • Nie podawaj swoich danych przez telefon – szczególnie jeśli rozmówca obiecuje Ci złote góry.
  • Nie instaluj podejrzanego oprogramowania – Twoje pieniądze mogą wtedy szybciej wyparować niż myślisz.

79-letni inwestor życia może już tylko liczyć na cud w postaci odnalezienia sprawcy. Na razie jednak wygląda na to, że jego jedyną giełdową lekcją była ta, że łatwy zysk to zwykle prosta droga do wielkiej straty.

Policja apeluje: jeśli chcecie inwestować, róbcie to z głową! A jeśli ktoś obiecuje Wam szybkie i pewne zyski – sprawdźcie, czy przypadkiem nie chce, abyście to Wy mu zapłacili.

Źródło: KPP Oświęcim