Rada Gminy Lanckorona zakończyła – przynajmniej na ten moment – dyskusję o możliwym odłączeniu Izdebnika od gminy. Podczas sesji z 26 listopada radni unieważnili uchwałę podjętą latem na zebraniu wiejskim. Uznano, że inicjatywa grupy mieszkańców nie spełnia wymogów prawnych, a samo sołectwo nie ma uprawnień, by rozpoczynać tak daleko idące procedury. Decyzję poparło 13 z 15 radnych, co pokazuje, że w tej sprawie panuje szeroka zgodność

Podczas obrad przytoczono opinię prawnika gminy, który wskazał, że sołectwo jest jedynie jednostką pomocniczą i nie może podejmować uchwał dotyczących ustroju gminy. Każda próba zmiany granic wymagałaby znacznie bardziej rozbudowanego procesu – od formalnych konsultacji po analizę czynników społecznych i komunikacyjnych. Tymczasem uchwała z Izdebnika opierała się na głosowaniu z udziałem zaledwie 17 osób. Dziewięć głosów „za” przy ośmiu „przeciw” trudno uznać za wyraz nastrojów w miejscowości liczącej ponad dwa tysiące mieszkańców.


Sprawa pojawiła się latem podczas zebrania w remizie OSP. Choć atmosfera była gorąca, wójt Ryszard Gonet i sołtys Mariusz Piekarz już wtedy wskazywali, że skala poparcia jest zbyt mała, by mówić o poważnym ruchu społecznym. Wójt powtórzył to również teraz, zwracając uwagę na rolę internetu, gdzie – jak stwierdził – temat został „sztucznie podgrzany”. Zwrócił też uwagę, że na sesji zabrakło osób, które pierwotnie domagały się odłączenia Izdebnika.

Gonet podkreślił jednocześnie, że jest otwarty na rozmowę i gotów spotkać się z mieszkańcami, którzy chcą dyskutować o problemach wsi i relacjach z gminą. Zaznaczył jednak, że sam pomysł secesji uważa za nietrafiony. Na razie wszystko wskazuje na to, że temat osłabł równie szybko, jak pojawił się w sierpniu, a decyzja radnych zamyka etap prawnych wątpliwości i nie pozostawia złudzeń co do dalszych kroków.