To klasyczny przykład dewastacji mienia wspólnego – komentuje sprawę Tomasz Mikołajek, prezes Andrychowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. – Zasadziliśmy sześć drzew, dziś większość z nich została zniszczona. Teraz ponownie będziemy musieli ponieść koszty i dokonać nowych nasadzeń. Jak podkreśla, wartość jednego drzewa to około 200 złotych. Koszty będą zatem realnym obciążeniem dla budżetu spółdzielni, a tym samym – dla mieszkańców.

Wstępne oględziny wskazują, że do uszkodzenia drzewek użyto najprawdopodobniej ostrych narzędzi, przypominających nożyce ogrodowe. Informację tę potwierdza także komendant Straży Miejskiej w Andrychowie Krzysztof Tokarz, który zapowiedział dalsze działania. – Rozmawialiśmy już z prezesem ASM, który przygotowuje formalne zawiadomienie o zniszczeniu mienia – mówi Tokarz.

Zarówno Straż Miejska, jak i spółdzielnia podkreślają, że akty wandalizmu w tej części miasta powtarzają się coraz częściej. Zniszczenia dotykają mienia, które służy wszystkim mieszkańcom i jest utrzymywane z ich środków. – To nie jest teren niczyj – to własność wspólnoty, za którą wszyscy płacimy. Jeśli ktoś to niszczy, niszczy nas wszystkich – zaznacza prezes ASM.

Spółdzielnia zapowiada, że złoży oficjalne zawiadomienie na policję, licząc na ustalenie sprawcy i pociągnięcie go do odpowiedzialności. Mieszkańcy Lenartowicza nie kryją oburzenia i liczą, że nie skończy się jedynie na frustracji – ale na konkretnych działaniach, które w przyszłości odstraszą wandali od podobnych „wyczynów”.