Kosz, który miał być symbolem nowej infrastruktury sportowej, okazał się śmiertelnym zagrożeniem. I choć w mediach pojawiły się informacje, że sprawą zajmuje się Policja (nic takiego nie miało miejsca na dzień 3 lipca godzina 14:00) to działania funkcjonariuszy powinny iść przede wszystkim w kierunku urzędników, którzy dopuścili do użytkowania sprzęt zagrażający życiu. Bo czy naprawdę winni są nastolatkowie, którzy korzystają z kosza zgodnie z przeznaczeniem tej dyscypliny?

Nie oszukujmy się – wsady i wieszanie się na obręczy to podstawowe elementy koszykówki. Młodzi zawodnicy, zafascynowani NBA, Michaelami Jordanami i LeBronami Jamesami, chcą naśladować swoich idoli. Tymczasem urzędnicy zamontowali na koszu tabliczkę z napisem „nie wieszać się na obręczy”. To brzmi jak absurd, jakby na bramce do piłki nożnej umieszczono informację „nie strzelać w słupki”. Trudno wyobrazić sobie większy dowód braku zrozumienia dyscypliny sportowej.

Na nagraniu z miejsca zdarzenia, które posiadamy, widać wyraźnie, że na koszu zawisł młody chłopak. Zaledwie nastolatek, a konstrukcja nie wytrzymała. Trzeba dodać, że nie wytrzymała cała konstrukcja a nie tylko obręcz. Co by było, gdyby wsad wykonał dorosły mężczyzna? Czy dziś pisalibyśmy już nie o kompromitacji, ale o tragedii i pogrzebie? Kto wtedy poniósłby odpowiedzialność? Bo na pewno nie ci, którzy zamieścili tabliczkę ostrzegawczą w mało widocznym miejscu, myśląc, że w razie wypadku „problem zostanie załatwiony”.

Boisko na osiedlu Wadowity oddano do użytku zaledwie kilka miesięcy temu po szybkim remoncie. Mieszkańcy cieszyli się z modernizacji, bo stare boisko pamiętało czasy PRL-u i odstraszało swoim wyglądem. Ale co z tego, skoro nowy sprzęt zamontowano tak, że w każdej chwili mógł kogoś zabić?

Miasto chwaliło się inwestycją, zbierało lajki w mediach społecznościowych, a dziś wychodzi na jaw, że konstrukcja nie nadaje się do normalnej gry. Mieszkańcy mają prawo czuć złość i rozczarowanie, bo zamiast bezpiecznego miejsca do uprawiania sportu dostali boisko, na którym uprawianie koszykówki jest tak samo ryzykowne jak gra w rosyjską ruletkę.

Urzędnicy powinni odpowiedzieć, kto dopuścił ten kosz do użytkowania i dlaczego zdecydowano się na rozwiązanie, które nie wytrzymuje nawet podstawowych elementów basketu. Bo tym razem skończyło się cudem, ale przy kolejnym „wsadzie” cudów może już nie być.