Okazuje się, że ktoś skradł jej z garderoby kremówki!
„Tak się cieszyłam na papieskie kremówki, ale ktoś mi je podprowadził z garderoby. No, ludzie!” – napisała rozgoryczona piosenkarka. Na szczęście, pozostałe wspomnienia z Wadowic są dla Maryli Rodowicz znacznie przyjemniejsze. „Piękne dzieci, wszystkie generacje pod sceną. Było też gadu, gadu po koncercie z fanami. I oczywiście zdjęcia i przytulaski” – dodała, publikując zdjęcie z młodymi wielbicielami.
Sprawa „skradzionych kremówek” wywołała niemałe poruszenie. Wydział Promocji wadowickiego magistratu natychmiast zareagował na wpis gwiazdy, oferując wysłanie nowych kremówek na wskazany adres. „Sytuacja absolutnie skandaliczna. Jak do tego doszło – nie wiemy!” – czytamy w komentarzu. Urzędnicy zaproponowali również dostarczenie słodkości do garderoby artystki przed jej grudniowym koncertem w Krakowie.
Cała sytuacja, choć z pewnością nieprzyjemna dla Maryli Rodowicz, wydaje się nieco przerysowana. Kradzież kremówek, choć naganna, to jednak problem raczej błahy, zwłaszcza w kontekście wydarzenia, jakim był piknik rodzinny „Małopolska Zachodnia – kopalnia możliwości”. Promocja funduszy europejskich, bezpłatny koncert gwiazdy, radosna atmosfera – to wszystko zostało przyćmione przez „kremówkowy dramat”. Czyżby lokalne media nie miały o czym pisać? A może to po prostu kolejny przykład na to, jak łatwo odwrócić uwagę od ważniejszych spraw za pomocą sensacji, nawet tej najmniejszej?