— „Chciałbym zobaczyć nagranie z kamer, macie przy sobie trzech kamerzystów, nagrywających z różnych stron… Czy to naprawdę hołd, czy tylko pokaz pod publiczkę?” — czytamy w komentarzu, który – jak twierdzi jego autor – został najpierw usunięty z prywatnego profilu wójta, a później także z oficjalnej strony Gminy Spytkowice. Według relacji, osoba ta została również zablokowana, co uniemożliwia jej dalsze wypowiadanie się na gminnym profilu.

W swoim wpisie zarzuca wójtowi hipokryzję i instrumentalne traktowanie symbolicznego aktu składania kwiatów. „Jeśli trzeba było ustawiać ujęcia, nagrywać z różnych pozycji i powtarzać scenę, to gdzie tu szczerość i autentyczność?” — pyta z rozgoryczeniem.


Na opublikowanym przez wójta nagraniu rzeczywiście widać profesjonalnie zmontowaną sekwencję — kobieta składająca kwiaty przy pomniku, dynamiczne cięcia i odpowiednio dobrana muzyka. Estetycznie – bez zarzutu. Ale czy za taką formą nie kryje się coś więcej niż tylko chęć oddania hołdu?

Autor komentarza uważa, że nie chodzi tu o uczczenie pamięci, ale o wizerunek. – „Nie róbcie z Powstania Warszawskiego letniej sceny promocyjnej tylko po to, żeby wójt miał co wrzucić na Facebooka” – pisze z oburzeniem.

Redakcja nie ocenia intencji, ale zadaje pytanie o granicę między publicznym upamiętnieniem a samopromocją. Czy rzeczywiście składanie kwiatów musi być dokumentowane z kilku kamer? Czy obecność operatorów z różnych stron nie odbiera powagi sytuacji? I wreszcie – czy usuwanie krytycznych komentarzy oraz blokowanie mieszkańców na oficjalnych profilach nie uderza w zasadę wolności słowa?

W dobie mediów społecznościowych trudno uniknąć pytań o autentyczność działań publicznych. Ale jedno jest pewne — pamięć o Powstańcach Warszawskich zasługuje na szacunek nie tylko w treści, ale i w formie.