Jak relacjonuje nasz czytelnik, zaledwie po kilku minutach marszu między drzewami, tuż obok jego 7-letniego syna, z impetem przejechał motocrossowiec. Chwilę później pojawili się kolejni w tym jeden na quadzie.
– Niewiele brakowało, a mogło dojść do tragedii – mówi wyraźnie poruszony ojciec. – Syn był kilka kroków przede mną, motocyklista pojawił się nagle, zza zakrętu, bez żadnego ostrzeżenia. Zareagowałem instynktownie, ściągając go z drogi. Gdyby nie to, mogłoby dojść do potrącenia. To nie była sportowa trasa, tylko zwykła leśna ścieżka – dodaje.
Cała sytuacja została zgłoszona na policję. Rodzina czekała na przyjazd patrolu, by złożyć oficjalne zawiadomienie. Sprawa ma zostać dalej wyjaśniana. Czytelnik poprosił również o nagłośnienie zdarzenia, by dotarło ono do sprawców i innych amatorów ekstremalnych przejażdżek po lasach.
Przypadek z Zagórnika nie jest odosobniony. Niestety, mimo obowiązujących przepisów, nielegalne przejazdy motocyklami, quadami i innymi pojazdami po terenach leśnych są coraz częstsze. Zgodnie z ustawą o lasach (art. 29 ust. 1 pkt 3), ruch pojazdów silnikowych w lesie jest dozwolony wyłącznie po drogach oznakowanych jako dostępne. W praktyce oznacza to, że wjazd do lasu motocyklem, quadem czy samochodem w celach rekreacyjnych – jeśli nie ma odpowiedniego oznaczenia – jest wykroczeniem. Grozi za to mandat w wysokości nawet 500 zł, a w przypadku szkody w środowisku kara może być jeszcze surowsza.
Oczywiście młodość ma swoje prawa a młodzież chce się wyszaleć. Jednak warto zastanowić się czasami nad konsekwencjami tak szybkiej jazdy po leśnym trakcie i to w dodatku bez żadnego zabezpieczenia jak choćby kask.
– Lasy nie są torami wyścigowymi – podkreślają leśnicy. – Pojazdy spalinowe nie tylko zagrażają spacerowiczom, ale również niszczą ściółkę, płoszą zwierzęta i zostawiają ślad w przyrodzie, który trudno zatrzeć.