Na samym początku chcę wam coś powiedzieć- to nie jest tak, że zaatakowaliśmy szpital wczorajszym artykułem, który przeczytacie TUTAJ
Stwierdziliśmy i napisaliśmy same suche fakty.
Uważamy, że starostwo robi świetną robotę. Dwoi się i troi aby rozbudowa pawilonu i placówki odbywała się sprawnie i szybko. Nie zaatakowaliśmy również pani dyrektor Barbary Bulanowskiej. Ale to co się działo później to jest żart, nieśmieszny żart…
Od razu nadmienię, że po raz kolejny sytuacja wygląda tak, że jest osoba poszkodowana (jedna lub kilka) jednak pracują w szpitalu czy innej instytucji państwowej i nawet w przypadku jakiejś niebezpiecznej dla nich sytuacji, wolą o tym nie mówić- aaaaa bo będę miał/a problemy, po co mi to, to nic nie zmieni. Moim drodzy, z takim myśleniem to wszystkich nas za niedługo szlag trafi.
Kolejna sprawa- wy media robicie wszystko żeby była sensacja- no tak, sensacja, którą żyjecie- czytacie i komentujecie, jednak jest tutaj drugie dno- starostwo w tym przypadku nie wiedziało o awarii wind i gdyby nie my, nie byłoby tematu, aż w końcu ktoś by złamał kręgosłup. To tyle tytułem wstępu.
Otrzymaliśmy maila od pani Alicji Madej Dział ds. Komunikacji, Działalności Komercyjnej i Nowych Projektów ZZOZ w Wadowicach
– w skrócie od wadowickiego szpitala, w którym poinformowano nas,że mamy zamieścić sprostowanie- niech więc ten materiał będzie takim sprostowaniem. Dostaliśmy takiego maila, że… zresztą sami zobaczcie
Nie jest prawdą jakoby doszło w szpitalu do „zerwania windy”. Według wiedzy Działu Technicznego ZZOZ w Wadowicach od początku działania Pawilonu E szpitala, oddanego do użytku w 2016 roku nie doszło w nim do zerwania windy. Tak więc informacje o takowym zdarzeniu mającym mieć miejsce w ostatnim czasie są nieprawdziwe. Opisywana sytuacja, jakoby w ZZOZ doszło do zerwania windy nigdy nie miała miejsca.
- oczywiście, że nie doszło do zerwania moi drodzy, to, że użyłem takich słów w artykule, wynika z potrzeby zobrazowania sytuacji. Wiadomym jest, że winda się nie zerwała na zasadzie odcięcia czy zerwania właśnie lin- chodziło o zerwanie na zasadzie chwilowego swobodnego lotu i nagłego zatrzymania.
Nie jest prawdą, że osoby przebywające w windzie w czasie awarii zostały ranne i były transportowane do SOR.
- Oczywiście, że nie zostały ranne sensu stricte – rana wg. wikipedii to przerwanie anatomicznej ciągłości tkanek lub ich uszkodzenie pod wpływem czynnika uszkadzającego. Czynnikiem powodującym powstanie rany może być różnego typu uraz lub proces chorobowy. Kobieta doznała urazu, a nie rany to po pierwsze- a po drugie, dlaczego napisano “osoby”? Ludzi w windzie było więcej? My informowaliśmy o jednej kobiecie. I kolejny argument w mailu nie jest prawdą, że osoby zostały transportowane na SOR – tak, to prawda, bo jak miały być transportowane? Karetką po korytarzu? Kobieta, która doznała urazu została odprowadzona przez kierowniczkę. Poszła na własnych nogach, to prawda, ale w branży dziennikarskiej robię już parę ładnych lat i wiem, że po doznaniu urazu, nagłym wstrząsie, wypadku- nie czuje się bólu, dopiero później (czasami nawet kilka dni później) odczuwa się skutki np. Zerwania, czy też nagłego zatrzymania windy.
Nie jest prawdą, co sugeruje artykuł, jakoby Szpital nie dbał o właściwy nadzór, diagnostykę i konserwację dźwigów znajdujących się w szpitalu. Zdumiewa fakt wprowadzania pacjentów, a w szczególności pacjentek Oddziału Ginekologiczno- Położniczego w błąd, a w konsekwencji budowania w nich poczucia zagrożenia poprzez sugestie, że nie mogą się one czuć w szpitalu bezpiecznie.
To nie szpital dba o całą diagnostykę i konserwację, ale jest wspomagany przez firmę za to odpowiedzialną, która jest nadzorowana przez UDT czyli urząd dozoru technicznego. Sprawę badają specjaliści techniczni, to w końcu od ich kompetencji zależy bezpieczeństwo pasażerów windy.
Co najważniejsze- nie chcemy budować poczucia zagrożenia wśród pacjentek, my je chcemy chronić. W czasie tego incydentu na oddziale przebywała moja dobra znajoma. Jeżeli, załóżmy, byłaby w zagrożonej ciąży i doszłoby do takiego nagłego zatrzymania windy, przypuszczam, że mogłoby dojść do tragedii.
Pierwsze zdarzenie związane z awarią dźwigu miało miejsce w dniu 22 czerwca 2023 r., kiedy to zostało zgłoszone zdarzenie nieprawidłowego działania windy w Pawilonie E, które poległo (polegało) na gwałtownym zatrzymaniu się i szarpnięciu windy. Tego samego dnia natychmiast podjęto działania w celu zabezpieczenia dźwigu przed dalszym jego użytkowaniem. Został on wyłączony przez dyżurnego elektryka i zgłoszono awarię do serwisu. Osoba przebywająca w windzie w dniu, w którym doszło do zdarzenia udała się do domu nie zgłaszając żadnych dolegliwości zdrowotnych. 23.06.2023 roku – czyli kolejnego dnia, zgłosiła się z dolegliwościami bólowymi kręgosłupa szyjnego na SOR, gdzie lekarz dyżurny przeprowadził szczegółową diagnostykę stanu zdrowia, wykonując badania RTG oraz tomografii komputerowej. Nie wykazały żadnych zmian patologicznych będących następstwem urazu.
- Czyli to nie jest tak, że żadna osoba nie trafiła czy została przetransportowana na SOR? Dodatkowo odczuwała ból na drugi dzień, ale sprzęt nic nie wykazał. Czy ta pani pracuje, czy jest w szpitalu? A może na L4? A może nosi kołnierz ortopedyczny? Tego nie napisano – prosimy szpital o podanie stanu tej kobiety
Jest przykre, że lokalna gazeta nie widzi tego, co we własnym szpitalu dzieje się dobrego. Jakoś nie odnotowaliśmy specjalnego artykułu na temat uzyskania w ubiegłym roku przez szpital certyfikatu jakości Ministra Zdrowia (a jest to istotne wyróżnienie świadczące o znacznym podniesieniu jakości udzielanych świadczeń.) sprawnie postępującej budowy dwóch dodatkowych kondygnacji, planów rozwojowych jednostki, rozpoczęcia nowej działalności, poszerzenia zakresu już realizowanych świadczeń, etc. etc.
- To nieprawda, ostatnio informowaliśmy o dobrym rozwoju szpitala, a o budowie pawilonu E- w samych superlatywach. Ponadto w naszych artykułach nie pojawiały się clickbaitowe tytuły, sugerujące, że szpital ma problemy finansowe, że brakuje środków na rozbudowę pawilonu itp.- tak jak miało to miejsce w innych newsowych portalach