O głośnej sprawie potrącenia w miejscowości Bielany (gm. Kęty) informowaliśmy w artykule

Dzisiaj sprawa ma swój ciąg dalszy, ponieważ poszkodowany- mając na uwadze bezczynność policji i prokuratury, zgłosił sprawę do sądu.

Kontynuacja historii Kamila z Bielan - Bielańskie Vice City

Dochodzenie w sprawie potrącenia Kamila umorzone – sąd podważa opinię biegłego

Po czterech miesiącach śledztwa w sprawie potrącenia rowerzysty przez Andrzeja Ż. dochodzenie zostało umorzone. Decyzja ta spotkała się jednak z ostrym sprzeciwem poszkodowanego i jego pełnomocnika, którzy zaskarżyli ją do sądu. Kluczowym elementem postępowania stała się opinia biegłego, której nieścisłości i sprzeczności zostały poddane surowej krytyce.

Rozprawa odbyła się 24 lutego, a sędzia orzekający w sprawie nie pozostawił wątpliwości co do rzetelności zebranych dowodów. W uzasadnieniu wskazano, że opinie biegłego są „rażąco błędne”, a jego materiał dowodowy pełen jest sprzeczności.

Sprzeczne dowody i podważona opinia biegłego

W swojej opinii biegły sądowy stwierdził, że ani na samochodzie, ani na rowerze nie znaleziono żadnych śladów potwierdzających zderzenie. Tymczasem, jak zaznacza poszkodowany- Kamil , materiały dowodowe przeczyły tym twierdzeniom.

„Biegły podkreśla, że ani na zderzaku, ani na lusterku nie ma żadnych śladów. Tymczasem w aktach sprawy znajduje się zdjęcie, na którym widać, że lusterko jest wyraźnie uszkodzone” – relacjonuje poszkodowany.

Również stan roweru zaprzecza wnioskowi biegłego. Rower, marki Lagun, posiada zniszczone lampy, liczne otarcia na błotnikach, skrzywioną nóżkę oraz uszkodzony koszyk. Mimo to biegły w swojej ekspertyzie stwierdził, że żadnych śladów kolizji nie ma. Co więcej, w jednej z opinii napisał, że nie jest w stanie określić, czy uderzenie nastąpiło w błotnik, koszyk czy lampę, ale było ono „na pewno w tył”. Jednak w kolejnych zeznaniach wskazywał już różne wersje – raz, że uderzenie nastąpiło od tyłu, innym razem że z lewej strony.

Sędzia w uzasadnieniu podkreśliła, że „nie ma fizycznej możliwości, aby rowerzysta ustawiony tyłem był w stanie precyzyjnie określić miejsce uderzenia”. Jednocześnie zwróciła uwagę na fakt, że wersja przedstawiona przez Andrzeja Ż. budzi poważne wątpliwości.

Wątpliwości wokół wersji Andrzeja Ż.

Różniące się relacje budzą podejrzenia, szczególnie że sąd uznał, iż przypadkowy upadek rowerzysty w tym miejscu jest „wysoce mało prawdopodobny”. Droga, na której doszło do zdarzenia, miała nowy asfalt, nie posiadała dziur ani zniszczeń, a badanie alkomatem wykazało, że pan Kamil był całkowicie trzeźwy.

Dodatkowe wątpliwości budziło zachowanie oskarżonego przed zdarzeniem. W uzasadnieniu sąd zwrócił uwagę na fakt, że Andrzej Ż. już wcześniej niemal doprowadził do wypadku z poszkodowanym, co zostało zarejestrowane telefonem komórkowym. Sędzia wskazała także na możliwy motyw: rozbita szyba w samochodzie, śledzenie rowerzysty oraz agresja werbalna, która miała miejsce wcześniej. W zeznaniach Andrzej Ż. przyznał bowiem, że wielokrotnie podejrzewał Kamila o wyrządzenie mu szkód.

Co dalej?

Na tym etapie postępowania sąd uznał, że dochodzenie wymaga ponownego przeprowadzenia, a opinia biegłego nie może stanowić podstawy do umorzenia sprawy. Podkreślono, że konieczne jest rzetelne zbadanie wszystkich dowodów, zwłaszcza w kontekście licznych nieścisłości i sprzecznych relacji.

Do akt sprawy dołączono zdjęcia uszkodzeń na rowerze i samochodzie, które wskazują, że twierdzenie biegłego o „braku jakichkolwiek śladów wypadku” jest wątpliwe. Sprawa Kamila pozostaje otwarta, a dalszy bieg wydarzeń będzie zależał od ponownego śledztwa i nowych ekspertyz.