Najbardziej wstrząsający jest wątek pasażera: na quadzie jechał 10-letni syn mężczyzny. Chłopiec w wyniku zdarzenia stracił trzy zęby i doznał licznych otarć. Ani ojciec, ani dziecko nie mieli kasków. Policja zakwalifikowała sprawę jako wypadek drogowy.
Ten przypadek obnaża pełną skalę nieodpowiedzialności. Quad nie jest gadżetem do szybkiej przejażdżki, tylko pełnoprawnym pojazdem, który wymaga umiejętności, rozsądku i — co oczywiste — trzeźwości. Zlekceważenie podstawowych zasad bezpieczeństwa oraz przewożenie dziecka bez ochrony głowy to prosta droga do dramatu, nawet przy pozornie niewielkiej prędkości i „niewinnym” manewrze.
Apel do wszystkich użytkowników dróg jest prosty: alkohol i kierownica nie łączą się w żadnej konfiguracji, niezależnie od tego, czy mówimy o samochodzie, motocyklu czy quadzie. Każda decyzja po kieliszku to ryzyko, które uderza nie tylko w sprawcę, lecz przede wszystkim w najsłabszych — pasażerów i pieszych. W Kozach skończyło się na obrażeniach, ale bilans mógł być nieporównanie gorszy.
O tym zdarzeniu warto pamiętać, zanim komukolwiek przyjdzie do głowy „krótka runda po okolicy”. Trzeźwość, kask, zdrowy rozsądek i szacunek dla przepisów to minimum, które ratuje zęby, kości i życie. Tu zawiodło wszystko naraz. Teraz najważniejsze, by dziecko szybko wróciło do zdrowia, a dorośli wyciągnęli wnioski — zanim kolejne wakacyjne wspomnienia zamienią się w policyjny raport.
Zdjęcie: Poglądowe
Źródło: KMP Bielsko-Biała
