Planowana od stycznia 2026 podwyżka akcyzy najbardziej uderzy w alternatywne formy nikotyny – m.in. w liquidy i wkłady do podgrzewaczy, gdzie wzrosty przekroczą wcześniej zapowiadane tempo. Producenci mówią wprost, że jest to odejście od deklarowanej mapy akcyzowej i zburzenie przewidywalności prawa. Z ich perspektywy modyfikacja stawek wprowadzona została zbyt gwałtownie, a koszty poniosą nie tylko klienci, ale też detaliści, którzy już widzą spadek sprzedaży i ryzyko ucieczki konsumentów w szarą strefę.
Największe emocje budzą zmiany w segmencie e-papierosów i liquidów. Po wprowadzeniu obowiązkowych banderol oraz podatku od urządzeń i płynów w 2025 r. ceny skoczyły niemal z dnia na dzień, a od 2026 r. obciążenia znów rosną. Jednorazowy „vape” stał się produktem z półki cenowej, która jeszcze niedawno wydawałaby się absurdalna. Podobny efekt dotknie użytkowników IQOS-ów i innych podgrzewaczy – celem fiskusa jest wyrównanie obciążenia tych produktów do poziomu klasycznych papierosów, co ma zlikwidować dotychczasową „premię cenową” alternatyw.
Jednocześnie rząd tłumaczy legislację względami zdrowotnymi i unijnymi trendami – wysokie podatki mają zniechęcać do sięgania po nikotynę, zwłaszcza przez młodych. Jednak branża i część ekonomistów ostrzegają przed scenariuszem z poprzedniej dekady, kiedy gwałtowne podwyżki w krótkim czasie rozpędziły przemyt i obniżyły wpływy do budżetu. Na rynku już widać magazynowanie towaru przed zmianami i pierwsze symptomy odpływu klientów do nielegalnych kanałów.
Jeżeli prognozy się potwierdzą, paczka papierosów w 2026 r. będzie kosztować powyżej 23–24 zł, wkłady do podgrzewaczy zbliżą się do cen klasycznych papierosów, a jednorazowy e-papieros będzie wydatkiem rzędu 90–100 zł lub więcej. Liquidy riną o kolejne kilkadziesiąt procent, czyniąc vaping droższym niż tradycyjny nałóg. To wszystko sprawia, że rok 2026 może być momentem przełomowym dla rynku nikotynowego – nie tylko pod względem cen, ale także struktury sprzedaży i zachowań konsumentów. Jedni zrezygnują z nałogu, inni poszukają tańszych dróg poza oficjalnym obiegiem, a detaliczny handel będzie musiał mierzyć się z gwałtownym przetasowaniem popytu. Jedno jest przesądzone: era tanich używek z nikotyną kończy się definitywnie.