Regionalistka i nauczycielka historii w I Liceum Ogólnokształcącym im. Marii Skłodowskiej-Curie, Ewelina Prus-Bizoń, przypomina, że bez zaangażowania dwóch duchownych – księży Ludwika Kasprzyka i Stefana Zielińskiego z parafii św. Macieja – monument najpewniej nigdy by nie powstał.
Wzniesiony w 1910 roku, pomnik miał upamiętniać 500. rocznicę zwycięstwa wojsk polskich nad Zakonem Krzyżackim pod Grunwaldem. Jak odnotował ks. Kasprzyk w swoich drukowanych wspomnieniach, inicjatywa budowy była blisko związana z działalnością Chrześcijańskich Związków Robotniczych przy Fabryce Braci Czeczowiczków. Duchowni, aktywni nie tylko duszpastersko, ale i społecznie, zainicjowali także powstanie stowarzyszenia „Oświata i Praca”, które miało znaczący wpływ na rozwój lokalnej kultury i religijności.
Związana z pomnikiem historia to także zmiany w przestrzeni miejskiej – ówczesna ulica Kościelna (dzisiejsza Legionów) na krótki czas zyskała nazwę Grunwaldzka. W jubileuszowym roku 1910 na fasadzie kościoła św. Macieja pojawiła się pamiątkowa tablica, która – co niemal graniczy z cudem – przetrwała wojnę.
II wojna światowa brutalnie przerwała istnienie monumentu. Niemieckie władze okupacyjne nakazały jego rozbiórkę, a zadanie to przypadło znanemu andrychowskiemu nauczycielowi i dyrektorowi Tadeuszowi Wolfowi. To właśnie on, rozbierając pomnik z nakazu okupanta, w duchu obiecał sobie, że jeśli przeżyje wojnę, odbuduje go. Słowa dotrzymał. Dzięki niemu oraz projektowi wykonanemu przez Aleksandra Tomę, w 1960 roku Pomnik Grunwaldzki został ponownie odsłonięty, stając się symbolem powrotu do narodowej tożsamości i wspólnotowej pamięci.
Dziś, choć otoczony codziennością, nadal przypomina o czasach, gdy wielkie idee mogły jednoczyć duchownych, robotników i nauczycieli. I choć przez dekady zmieniały się nazwy ulic, granice państw i systemy polityczne, duch Grunwaldu w sercu Andrychowa przetrwał.