„Wracam do Andrychowa z uśmiechem w sercu, wysiadam na ul. Włókniarzy i dostaję przysłowiowym obuchem w łeb. Widzę zmasakrowany samochód (porozbijane szyby, wyrwane uszczelki i lusterka, pocięte opony), jakby stado nie wiem czego – nawet nie zwierząt, bo one mają za dużo empatii – dopadło to auto i wyrzygało w furii swoje kompleksy, frustracje i nieszczęścia” – napisała autorka poruszającego wpisu.

Jak się okazało, to już trzeci taki incydent wymierzony w tego samego właściciela auta. Mieszkanka nie kryje wstydu i oburzenia, że w jej rodzinnym mieście dochodzi do aktów, które nazywa „zbrodnią”. „Jest mi wstyd, za to że w moim mieście, z którym czuję się mocno związana, które (nie wstydzę się tego powiedzieć) kocham z całym wachlarzem wad i zalet, mieszkają ludzie zdolni do takich aktów przemocy” – dodała, apelując do osób, które mogły być świadkami zdarzenia, by zgłosiły się na policję.
Autorka wpisu mocno podkreśla, że takie działania mogą prowadzić do eskalacji nienawiści i podziałów. Zwróciła się również do osób, które powtarzają hasła w stylu „Polska dla Polaków”, przypominając o znaczeniu gościnności i otwartości: „Mówicie językiem polskim, które ma piękne słowo gośćINNOŚĆ – może warto zgłębić to, co z takim zapałem bronicie”.
Sprawa zdewastowanego auta w Andrychowie jest obecnie szeroko komentowana w sieci. Mieszkańcy są zbulwersowani i solidaryzują się z poszkodowanymi, wzywając do ustalenia sprawców oraz do przeciwdziałania podobnym przejawom przemocy i dyskryminacji.