Umowa została podpisana we wtorek przez wojewodę małopolskiego Krzysztofa Jana Klęczara i wójta Krzysztofa Byrskiego.
Skala problemu jest poważna. Według danych Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego, na terenie Spytkowic zalega około 2 tysięcy ton odpadów, w tym niebezpieczne chemikalia z przemysłu petrochemicznego, farbiarskiego i lakierniczego. Zgromadzone są one w ogromnych zbiornikach i beczkach, zarówno w hali magazynowej, jak i na zewnątrz. Jak podkreślił wojewoda Klęczar, „substancje te stanowią realne zagrożenie dla zdrowia mieszkańców i środowiska naturalnego”. Plan zakłada, że odpady zostaną przekazane specjalistycznej firmie, która zajmie się ich przetworzeniem lub unieszkodliwieniem, a cała operacja ma zakończyć się do połowy grudnia 2025 roku.
Jednak konferencja miała też mocny wydźwięk polityczny. Jako pierwszy głos zabrał były wójt Spytkowic, a obecnie poseł PiS, Mariusz Krystian. Tłumaczył, że brak wcześniejszych działań w sprawie składowiska wynikał z konieczności pozyskania środków zewnętrznych. Nie odniósł się jednak do faktu, że o problemie wiedział od lat i jako przedstawiciel partii rządzącej – mającej w ostatnich latach realny wpływ na dystrybucję publicznych funduszy – nie wykorzystał dostępnych narzędzi, by rozwiązać problem wcześniej.
To przemilczenie mocno wybrzmiało w wystąpieniu posła Marka Sowy, który nie szczędził słów krytyki wobec swojego sejmowego kolegi. – To jest klasyczny przykład pozostawienia samorządów samym sobie. Składowiska niebezpiecznych odpadów stały się w Polsce biznesem. Do 2015 roku takich miejsc praktycznie nie było, a w 2019 roku było ich już 76. Dziś mówimy o ponad 300 lokalizacjach. Kto za to odpowiada? – pytał retorycznie Sowa, wskazując wyraźnie na zaniedbania poprzednich rządów.
Poseł zwrócił też uwagę, że obecne działania to „sprzątanie po PiS-ie” i podziękował wójtowi Byrskiemu za „odwagę i determinację” w walce o bezpieczeństwo mieszkańców. Tym samym z jednej strony mieliśmy do czynienia z konkretnym wsparciem finansowym i planem rozwiązania problemu, z drugiej – z rozliczeniem przeszłości, która wciąż budzi emocje.
Mimo politycznych spięć, mieszkańcy mogą dziś mówić o realnym kroku w stronę poprawy bezpieczeństwa. Pozostaje mieć nadzieję, że proces usuwania odpadów przebiegnie sprawnie – bez zbędnych opóźnień i poza politycznymi kalkulacjami.