W ogłoszeniu zatytułowanym „Ofiary składane podczas pogrzebów” proboszcz napisał m.in.:

„Spotkałem się z mylną interpretacją dotyczącą składania kartek od rodzin uczestniczących w pogrzebach w innych parafiach (…). Jak można przypuszczać, że ksiądz odprawi indywidualną Mszę św. za zmarłego, załączając ofiarę 10 zł lub 20 zł?!”

W dalszej części dodał: „Spotkałem się z tym, że ktoś liczył, że ksiądz dostał ponad 100 intencji za zmarłego. NIE 100 INTENCJI, LECZ ODCZYTAŁ 100 KARTEK!!!”

Słowa te – jak przyznają mieszkańcy – zostały odebrane jako jawne rozliczanie wiernych z kwot, jakie przekazują przy okazji pogrzebów. – „To skandaliczne. Zamiast mówić o wierze, modlitwie i empatii, proboszcz liczy, kto ile dał. Takie podejście godzi w samo imię Kościoła” – mówi jedna z parafianek.


W podobnym tonie wypowiadają się inni mieszkańcy. – „Nie jesteśmy bankomatami parafii. Kto chce dać więcej, da. Kto może mniej – też ma prawo liczyć na modlitwę, a nie ocenę z wysokości koperty” – dodaje jeden z nich.

Proboszcz odniósł się również do kwestii ofiar przekazywanych za tzw. Msze gregoriańskie, przypominając, że „Bóg zapłać” należy się tym rodzinom, które „w ostatnim czasie zamówiły aż trzy gregorianki”. W części zatytułowanej „Uwagi końcowe” duchowny podkreślił, że ofiary powinny być przekazywane „z szacunkiem dla kogoś, komu je składamy, i jako wyraz prośby”. Jednak dla wielu parafian te słowa wybrzmiały bardziej jak upomnienie niż wyjaśnienie.

To nie pierwszy raz, gdy działania proboszcza z Malca budzą emocje. W ubiegłym roku duchowny trafił na czołówki lokalnych mediów po tym, jak na parafialnym profilu na Facebooku opublikowano film z mężczyzną kręcącym się na plecach ze świeczką w intymnym miejscu – materiał miał nawiązywać do kontrowersyjnej sceny z ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu.

Po nagłośnieniu sprawy przez portal wrzuc.info, proboszcz tłumaczył, że jego telefon został zhakowany, a on sam nie miał dostępu do konta przez kilka dni. Co ciekawe, dostęp odzyskał zaledwie 11 minut po publikacji krytycznego artykułu. Tłumaczenie to nie przekonało internautów, którzy uznali je za mało wiarygodne i próbę uniknięcia odpowiedzialności.

Teraz, po najnowszym wpisie o „niewystarczających ofiarach”, w parafii znów zawrzało. Wielu mieszkańców mówi o utracie autorytetu duchownego i apeluje o refleksję. – „To już kolejna sytuacja, która dzieli ludzi w naszej parafii. Proboszcz powinien łączyć, a nie prowokować kolejne burze” – komentuje jeden z wiernych.

Coraz częściej w rozmowach parafian pojawia się gorzkie pytanie: czy Kościół w Malcu pamięta jeszcze, że jego fundamentem powinna być wspólnota, a nie rachunek sumienia w złotówkach?