Proboszcz oświadczył również, że tekst przytoczony w artykule został — jego zdaniem — wyrwany z kontekstu i nie oddaje rzeczywistej intencji komunikatu. Twierdzi, że parafialna gazetka, z której pochodził sporny fragment, była przeznaczona wyłącznie do wewnętrznej wiadomości wiernych i — jak zaznaczył — „nikt nie ma prawa podawać dalej tego, co było w niej zapisane”.
Duchowny zapowiada gotowość do rozmów z parafianami i przekonuje, że nie zamierza uchylać się od oceny wspólnoty. Spór wokół jego słów wciąż budzi emocje, a mieszkańcy czekają teraz na dalszy rozwój wydarzeń w parafii św. Jana Kantego w Malcu.
Dycha mu śmierdzi