Nie chodzi jednak tylko o symboliczne zmiany granic. Chodzi o codzienne życie jak choćby interwencje służb ratunkowych, które z racji przynależności administracyjnej bywają opóźnione lub źle pokierowane. Mieszkańcy przywołują też przykład kurierów, którzy zdezorientowani adresem, często zostawiają paczki… w sąsiedniej Marcówce. Absurdów jest więcej.

Szczególnym zarzutem wobec gminy Stryszów jest jednak całkowity brak troski o stan infrastruktury. Droga prowadząca do przysiółka, zamiast ułatwiać życie, staje się jego codzienną przeszkodą. Po deszczu zamienia się w błotnisty trakt, który bardziej przypomina szlak w beskidzkich lasach niż drogę dojazdową. Jak mówią mieszkańcy – walczą z tym od lat, ale nikt nie reaguje.

Zmiana granic to procedura skomplikowana i czasochłonna, wymagająca zgody obu samorządów oraz odpowiednich decyzji na szczeblu wojewódzkim. Ale dla mieszkańców Sztuk to nie kwestia biurokracji, a jakości życia. Chcą być tam, gdzie naprawdę żyją.