Początkiem dyskusji była rezygnacja z mandatu radnej przez Agnieszkę Perończyk-Adamek, która po wyborach objęła funkcję sekretarza miasta. Z kolei Aleksander Kasperek, którego Beata Smolec od początku wskazywała jako swojego zastępcę, wcześniej pełnił funkcję dyrektora biura burmistrza. W Zakładzie Gospodarki Komunalnej zatrudniono natomiast Magdalenę Kuśmierską, pełnomocnika wyborczego Komitetu Wyborczego Beaty Smolec, mieszkającą w Katowicach. Obecny wiceburmistrz Aleksander Kasperek był z kolei pełnomocnikiem finansowym tego samego komitetu.

Według relacji mieszkańców, zatrudnienie w sekretariacie urzędu miała znaleźć Patrycja Bizoń, kandydatka na radną z komitetu burmistrz. W Centrum Kultury i Wypoczynku pracę podjęła Barbara Smaza, również kandydatka ubiegająca się o mandat. Pojawiają się przy tym sygnały, że wcześniejsze próby jej zatrudnienia spotykały się z niechęcią poprzedniego dyrektora placówki.


To jednak nie koniec powiązań. Mąż kandydatki na radną Renaty Budy, Tomasz Buda, obecny prezes LKS Halniak Targanice, według mieszkańców również ma pracować w Urzędzie Miejskim w Andrychowie. Za prowadzenie mediów społecznościowych – od postów po materiały wideo – odpowiada natomiast prywatnie sąsiadka burmistrz.

Nie zapomniano także o głośnej sprawie zatrudnienia Jakuba Guzdka, radnego Rady Miejskiej w Andrychowie, w komunalnej spółce AEC. W opinii wielu osób miało to być wynagrodzenie za publiczne poparcie dla burmistrz Beaty Smolec.

Mieszkańcy pytają więc coraz głośniej: czy to jeszcze standardowa polityka, czy już przejaw nepotyzmu? Choć formalnie każda z wymienionych osób mogła spełniać wymagania rekrutacyjne, lawinowo rosnąca liczba powiązań osobistych i politycznych budzi poważne wątpliwości dotyczące transparentności zatrudnienia.

W czasie, gdy w mieście podkreśla się potrzebę oszczędności oraz profesjonalizacji administracji, takie decyzje kadrowe mogą znacząco nadwyrężyć zaufanie mieszkańców do lokalnego samorządu. Coraz częściej słychać obawy, że magistrat staje się miejscem pracy nie dla najbardziej kompetentnych, lecz dla najbardziej lojalnych.

Warto też zaznaczyć, że w podobnym kontekście pojawia się wiele innych nazwisk – jak choćby Mirosław Gibas, mąż działaczki PiS Iwony Gibas, od kilku lat zasiadający w zarządzie województwa małopolskiego. Gibas został wiceprezesem Andrychowskiej Elektrociepłowni. Wskazuje to, że problem nie dotyczy wyłącznie pojedynczych przypadków, a raczej schematu działania.

Ostatnimi czasy coraz częściej docierają do nas głosy od was, drodzy Czytelnicy, o tajemniczej osobie, która ma „doradzać” dyrektorce Centrum Kultury i Wypoczynku w Andrychowie i pobierać za to wynagrodzenie w wysokości 8000 zł za 32 godziny pracy w miesiącu.

Do sprawy powrócimy