Po blisko siedmiu latach od wykrycia nielegalnego składowiska toksycznych odpadów, w Spytkowicach wreszcie rozpoczął się długo oczekiwany proces ich usuwania. To finał wieloletnich starań lokalnego samorządu, który – mimo trudności finansowych i prawnych – doprowadził do podpisania umowy z wykonawcą i uruchomienia kompleksowej operacji oczyszczenia terenu. W poniedziałek, 23 czerwca, z nieruchomości przy ulicy Wadowickiej wyjechały pierwsze zaplombowane ciężarówki z niebezpiecznymi substancjami.

– Każdy transport został odpowiednio zabezpieczony, zgodnie z obowiązującymi normami – poinformował wójt gminy Spytkowice Krzysztof Byrski, który wspólnie ze skarbnik Aliną Antosz nadzoruje realizację inwestycji. Całość zlecono konsorcjum firm RAF-Ekologia i Solveco z Jedlicza. Wartość kontraktu to 11,7 miliona złotych – znacznie mniej, niż pierwotnie zakładano. Wójt nie ukrywa zadowolenia, że w tak trudnym i kosztownym obszarze udało się znaleźć wykonawcę oferującego rozsądną stawkę.

Przypomnijmy, sprawa wyszła na jaw w 2018 roku. Na terenie dawnego kółka rolniczego natrafiono na beczki z chemikaliami, które – jak wykazały późniejsze kontrole – zawierały łatwopalne odpady wykorzystywane w przemyśle farbiarskim i chemicznym. Substancje zagrażały zarówno mieszkańcom, jak i środowisku naturalnemu. Ryzyko pożaru czy skażenia gruntu przez lata było realne, a strażacy wielokrotnie interweniowali, obawiając się niekontrolowanego wycieku.

Choć gmina niemal od razu podjęła starania o pozyskanie środków i usunięcie odpadów, procedura przeciągała się. Przełom nastąpił dopiero w kwietniu tego roku, kiedy podpisano umowę gwarantującą niemal 25 milionów złotych dotacji z budżetu państwa. To umożliwiło ogłoszenie przetargu i wybór wykonawcy, który podjął się utylizacji około 2000 ton substancji.

Sprawa ma również swój wymiar kryminalny. Już w 2019 roku Prokuratura Regionalna w Katowicach zatrzymała osoby podejrzewane o udział w zorganizowanej grupie przestępczej zajmującej się nielegalnym podrzucaniem odpadów na terenie całego kraju. W 2021 roku aż 30 osób usłyszało zarzuty, a akt oskarżenia liczy ponad 660 stron. Proces nadal trwa przed sądem w Częstochowie, choć – jak wskazują śledczy – dokładna ilość zdeponowanych substancji nie była kluczowa dla konstrukcji zarzutów.

Choć formalnym właścicielem terenu był prywatny podmiot, to właśnie samorząd gminy Spytkowice ponosi ciężar finansowy i logistyczny całej operacji. Wójt Byrski liczy, że prace przebiegną bez zakłóceń, a teren przy Wadowickiej wkrótce przestanie być synonimem ekologicznego zagrożenia. To również sygnał, że mimo skomplikowanej materii i długiej drogi, odpowiedzialne instytucje potrafią finalnie rozwiązać problem – choć nie bez wysiłku i determinacji.