Po ponad dwóch miesiącach intensywnej hospitalizacji lekarze pozwolili Stasiowi na krótki powrót do domu. Chłopiec odzyskał siły, a wyniki badań pozwoliły na chwilę oddechu przed kolejnym, trudnym etapem leczenia. Najważniejsza informacja nadeszła jednak 18 lipca – znaleziono dla niego „genetyczną bliźniaczkę”, czyli osobę, której szpik kostny może uratować mu życie.
– Nazwiemy ją „Nadzieja” – napisała mama chłopca, Wiola Walkowicz-Bałys. – To kobieta, która zdecydowała się zarejestrować jako potencjalna dawczyni komórek macierzystych i dziś jest dla nas symbolem szansy i nowego początku.
Rodzice nie kryją wzruszenia i wdzięczności wobec wszystkich, którzy odpowiedzieli na apel o rejestrację w bazie dawców. To właśnie dzięki takim ludziom, pełnym empatii i gotowości do pomocy, udało się znaleźć osobę, która może uratować życie ich syna.
Przed Stasiem kolejne trudne dni – powrót do szpitala, specjalistyczne badania, przygotowanie do megachemii i założenie dojścia centralnego, które będzie niezbędne przed planowanym przeszczepem. – Wiemy, że droga przed nami jest wyboista, ale teraz idziemy nią z nadzieją – podkreślają Wiola i Michał Bałysowie, prosząc o dalsze wsparcie i modlitwę.
Historia Stasia poruszyła serca ludzi w całej Małopolsce i daleko poza jej granicami. Jego tata, strażak, mógł liczyć na ogromne wsparcie środowiska ratowniczego z całego kraju. Organizowane były liczne zbiórki i akcje rejestracyjne we współpracy z Fundacją DKMS, która odegrała kluczową rolę w odnalezieniu dawcy.
Rodzice podkreślają, że to nie jest koniec – apelują, by nie zatrzymywać rozpoczętych działań. – Rejestrujcie się, mówcie o DKMS, wspierajcie tych, którzy jeszcze czekają na swoją szansę. My już zawsze będziemy wdzięczni ludziom, dzięki którym nasz synek może mieć przed sobą przyszłość.
Choć leczenie trwa, a przed Stasiem i jego bliskimi wciąż wiele wyzwań, dziś mogą powiedzieć jedno: nie są już sami. Nadzieja, którą tak bardzo wyczekiwali, wreszcie się pojawiła – i ma konkretne imię.