Wyniki ostatnich kontroli prowadzonych przez suską drogówkę pokazują skalę lekkomyślności na lokalnych drogach. Tylko w ciągu kilku listopadowych dni funkcjonariusze zatrzymali aż 13 kierowców, którzy w terenie zabudowanym jechali z prędkością przekraczającą dozwolone 50 km/h o ponad 50 kilometrów na godzinę. To sytuacje skrajnie niebezpieczne, a statystyka nie napawa optymizmem – wielu kierowców nadal traktuje przepisy jak sugestię, a nie obowiązek.
Najpoważniejsze przypadki odnotowano 6 listopada, kiedy to w Łętowni młody kierowca Audi pędził 102 km/h, a w Bieńkówce inny 23-latek rozpędził się do 110 km/h. W Jordanowie kolejny kierujący przekroczył prędkość o 58 km/h, a w Naprawie padły rekordy – 121 km/h w wykonaniu kierowcy Mercedesa i 110 km/h w przypadku 35-latka prowadzącego Forda.
Następnego dnia sytuacja się nie uspokoiła. W Makowie Podhalańskim dwie kobiety – kierujące Volkswagenem i Audi – jechały odpowiednio 105 i 121 km/h. W kolejnych dniach z zatrzymanymi „piratami” było podobnie. Funkcjonariusze nie tylko odbierali prawa jazdy, ale również nakładali wysokie mandaty oraz punkty karne – m.in. mandat 2000 zł i 14 punktów dla kierowcy pędzącego 111 km/h po ulicy Wolności.
Policjanci nie mają wątpliwości – takiego braku wyobraźni na drogach nie można bagatelizować. Nadmierna prędkość jest wciąż jedną z głównych przyczyn tragicznych wypadków, dlatego kontrole będą prowadzone dalej. Funkcjonariusze zapowiadają obecność radarów i nieoznakowanych radiowozów zarówno na głównych trasach, jak i w mniejszych miejscowościach, gdzie kierowcy również potrafią rozwijać prędkości zagrażające innym. W apelach podkreślają: „Kilka minut szybciej nie jest warte ryzyka życia”.