Geodezyjny mechanizm przejęć i zasiedzania nieruchomości

Według materiałów zgromadzonych w aktach sprawy, urzędniczki z gminy Spytkowice za pośrednictwem wydziału ksiąg wieczystych w wadowickim sądzie dowiadywały się, które działki na terenie gminy nie mają założonych ksiąg wieczystych. Następnie zgłaszały te nieruchomości do procedury zasiedzenia. Kiedy sprawy wracały do sądu, sędzia Kucharczyk niemal bez wahania przyznawał działki do zasiedzenia, a proces ten przebiegał w błyskawicznym tempie. Według doniesień, w wielu przypadkach dokumentacja była niepełna, a urzędnicy nie potrafili wskazać nawet lokalizacji działek, które miały podlegać zasiedzeniu. Często dochodziło do sytuacji, w których numer działki zmieniano na wniosek urzędu w trakcie wyjazdowych posiedzeń sądowych, w obecności biegłego geodety, a urzędnicy Urzędu Gminy Spytkowice nie byli w stanie udzielić precyzyjnej informacji, co do dokładnej lokalizacji konkretnej działki przeznaczonej do zasiesiedzenia.

Co ciekawe, kiedy mieszkańcy gminy zaczęli zadawać pytania o liczbę działek objętych procedurą zasiedlenia, ówczesny wójt Mariusz Krystian niechętnie udzielał odpowiedzi. Dopiero po wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego ujawniono szokujące dane – gmina zasiedziała kilkadziesiąt działek, w tym terenów zabudowanych. W jednym z przypadków mieszkańcy zostali „przejęci” przez gminę razem z domem a to wszystko na przestrzeni kilku ostatnich lat.

Sprawa o ogromnej skali, która wstrząśnie Polską?

Sprawa, choć początkowo traktowana jako incydentalny przypadek administracyjnego nadużycia (nie wiedzieć dlaczego), z każdym dniem przybiera na wadze. Kolejne informacje wskazują, że w latach 2000-2015 w gminie Spytkowice doszło do masowych zasiedzeń działek. Tylko w okolicznych przysiółkach Spytkowic, Ryczowa oraz Półwsi (jak przekazuje nasz informator) w tym okresie zasiedziano ponad 300 działek o powierzchni blisko 38 hektarów. Wiele z tych gruntów obejmowało zabudowane działki rolnicze. Dziwi fakt, że lokalne władze, w tym starostwo powiatowe oraz województwo małopolskie, nie zareagowały na czas na sygnały o nieprawidłowościach. Zamiast tego, sprawy te były ignorowane lub wręcz zamiatane pod dywan.

Jeden z mieszkańców, zaniepokojony nieprawidłowościami, składał w 2015 roku pismo do Wójta Gminy Spytkowice, Mariusza Krystiana, w którym domagał się odpowiedzi na pytanie, dlaczego bez jego zgody na jego działce wybudowano drogę. Brak odpowiedzi zmusił go do ponowienia zapytania, na które wójt odpowiedział w sposób wysoce nieprofesjonalny, pomawiając mieszkańca i grożąc mu postępowaniem administracyjnym. To, co wydawało się być zwykłą sprawą administracyjną, zaczęło przybierać charakter nielegalnych praktyk.

Całkowity brak reakcji ze strony organów ścigania

Pomimo wnoszonych zażaleń i przedstawianych dowodów przez zaniepokojonego mieszkańca, Prokuratura Rejonowa w Wadowicach systematycznie odmawiała wszczęcia postępowania w sprawie. Wskazówki o możliwych nadużyciach ze strony wójta gminy Spytkowice były bagatelizowane a po osobistym spotkaniu z Starostą Powiatu Wadowickiego, w którym przedsiębiorca szczegółowo opisał całą sprawę (jak twierdzi nasz informator), temat ten nie doczekał się konkretnej reakcji. W odpowiedzi na dalsze zapytania, Starosta ograniczył się do wymijających odpowiedzi, nie podejmując decyzji w sprawie nieprawidłowości, na które zwracano uwagę.

Dopiero po długim okresie starań, przedsiębiorca skorzystał z przysługującego mu prawa do informacji publicznej. Złożył wniosek o udzielenie informacji na temat wszystkich działek zasiedlonych przez gminę w latach 2000-2015. W odpowiedzi na to pismo, Wójt Spytkowice, Mariusz Krystian, kilkakrotnie odmawiał udzielenia tych informacji. Dopiero po kilku latach walki i po decyzji sądu, który nakazał ujawnienie danych, okazało się, że w gminie Spytkowice doszło do skali procederu, której nie sposób zignorować.

Rozwojowy charakter sprawy

Obecnie sprawa nabiera nowych konturów. Sprawa przeciwko urzędniczkom z gminy Spytkowice jest w toku, a najbliższa rozprawa odbędzie się 29 listopada. Dochodzenie w tej sprawie jest wciąż rozwojowe, a nowe informacje – w tym dotarcie do nieujawnionych wcześniej dokumentów – mogą zaskoczyć opinię publiczną. Skala przejęć gruntów przez gminę, choć wciąż nie jest w pełni jasna, może okazać się ogromna, a konsekwencje tej sprawy mogą sięgać daleko poza lokalne struktury administracyjne.

Co dalej z Gminą Spytkowice?

Sprawa, która na początku wydawała się być marginalnym przypadkiem administracyjnym, z dnia na dzień staje się jednym z najważniejszych śledztw, które może mieć poważne konsekwencje zarówno dla osób zaangażowanych w proceder, jak i dla samego funkcjonowania gminy Spytkowice. Pytanie, które się nasuwa, brzmi: dlaczego sprawy te były ignorowane przez organy nadzoru, znajdujące się w starostwie powiatowym czy województwie małopolskim? Czy proceder przejmowania gruntów przez gminę Spytkowice był szeroko zakrojonym planem, który trwał przez wiele lat i czemu tak naprawdę służył?

Do tematu powrócimy

Zdjęcie: Geoportal.gov.pl