Nasz czytelnik, który już jesienią ubiegłego roku informował nas o zdemolowanym toi toiu nieopodal Stawu Anteckiego, tym razem zwraca uwagę na podobny incydent, który miał miejsce 20 kwietnia w okolicach Pańskiej Góry. To kolejny przypadek w krótkim czasie, który rodzi pytania o skuteczność zabezpieczenia tego typu obiektów w przestrzeni publicznej oraz o iloraz inteligencji osób dopuszczających się aktów wandalizmu.

Jak relacjonuje mieszkaniec, zniszczona toaleta emituje intensywny fetor, który wyczuwalny jest na znacznym obszarze. Trudno nie odnieść wrażenia, że mimo wcześniejszych sygnałów problem nie został rozwiązany, a jedynie przeniósł się w inne miejsce. Sytuacja jest tym bardziej kłopotliwa, że mówimy o terenie często odwiedzanym przez spacerowiczów i rodziny z dziećmi, które teraz muszą omijać okolice szerokim łukiem.

Pomysł, który z ironią podsuwają mieszkańcy – zamontowanie atrapy kamery – choć może wydawać się nieco groteskowy, obrazuje poziom frustracji społecznej. Jeśli realny monitoring nie wchodzi w grę, być może nawet symboliczny „straszak” zadziała lepiej niż całkowity brak reakcji.